Nie wyobrażam sobie, że rząd PiS mógłby patronować zróżnicowanemu społeczeństwu. Spełniać rolę odpowiedzialnego przewodnika. Pielęgnować historię Polski bez udziału Bąkiewicza i kiboli. Szanować ludzi, zwierzęta i rośliny.
Rozumiem, że Jarosława Kaczyńskiego szlag trafia. Wpatrzony we własny pępek, dowiedział się nagle o milionach Polaków, którzy spontanicznie połączyli siły, by pomóc Ukraińcom. Jak to tak? Bez żadnego trybu? Bez ustawy sejmowej? Bez reasumpcji? Niezgodnie ze strategią PiS, że Polskę trzeba rąbać na coraz mniejsze skłócone kawałki? No ale nie mógł przecież ani prezes, ani żaden Kamiński czy Błaszczak granicy z Ukrainą otoczyć stanem wyjątkowym i zabronić wstępu organizacjom humanitarnym lub dziennikarzom.
Polityka
11.2022
(3354) z dnia 08.03.2022;
Felietony;
s. 89