Sejm przyjął historyczną ustawę o pomocy Ukraińcom. To bezprecedensowy prawny akt solidarności z napadniętym narodem. Ale jednocześnie Sejm odrzucił wszystkie poprawki Senatu zmierzające do objęcia nim członków rodzin Ukraińców, którzy nie mają ukraińskiego obywatelstwa. A także osób, które były w Ukrainie uchodźcami lub rezydentami, choć Decyzja Rady Europejskiej o uruchomieniu dyrektywy w sprawie pobytu tymczasowego nakazuje objąć te grupy ochroną.
Ustawę napisano już po wybuchu wojny i cztery miesiące po tym, jak wywiad USA ostrzegł Polskę, że Putin napadnie na Ukrainę i będzie problem z uchodźcami. To każe postawić pytanie o odpowiedzialność rządu – w szczególności premiera Morawieckiego i wicepremiera od bezpieczeństwa Kaczyńskiego – za nieprzygotowanie państwa na tę okoliczność. Gdyby nie ofiarność ludzi, profesjonalizm organizacji pozarządowych i samorząd terytorialny, mielibyśmy w Polsce od 24 lutego klęskę humanitarną.
Władza ma problem z odpowiedzialnością za rządzenie, więc przy okazji wspomnianej ustawy znowu usiłowała przemycić przepis o bezkarności funkcjonariuszy za naruszenie w trakcie pandemii lub wojny na terenie sąsiedniego kraju dyscypliny finansów publicznych lub za przekroczenie uprawnień. Nietrudno się domyślić, że poprawka miałaby dać bezkarność m.in. premierowi Morawieckiemu za bezprawne zlecenie wyborów kopertowych (straty: 70 mln zł) czy – za zakup bezwartościowych maseczek i respiratorów – Januszowi Cieszyńskiemu, obecnie ministrowi w Kancelarii Premiera. Minister Cieszyński „współpilotuje” w ramach rządu ustawę o pomocy Ukraińcom.
Kiedy się wydało, że „Bezkarność+” wepchnięto do ustawy, władza tłumaczyła, że zrobiła to na życzenie samorządowców. Samorządowcy zaprzeczyli.