201 735 podpisów udało się zebrać pod obywatelskim projektem Legalna Aborcja Bez Kompromisów. To ponad dwa razy więcej, niż wymaga prawo. Zważywszy, że podpisy były zbierane w warunkach pandemicznych, jest to ogromny sukces. Projekt otwiera deklaracja, że każda osoba ma prawo do samostanowienia w dziedzinie swojej płodności, rozrodczości i rodzicielstwa. Aborcja ma być legalna do 12. tygodnia ciąży bez podania przyczyn. A po 12. tygodniu można wykonać zabieg, jeśli ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, diagnostyka wskazuje na nieprawidłowości rozwojowe lub genetyczne płodu oraz gdy ciąża jest wynikiem czynu zabronionego.
Jak deklarują członkinie komitetu Legalna Aborcja Bez Kompromisów, obowiązujące prawo jest nie tylko opresyjne, ale też kompletnie oderwane od realiów. Szpitalne aborcje to po orzeczeniu Trybunału Julii Przyłębskiej zupełny margines. Rzeczywistość to dziesiątki tysięcy zabiegów przeprowadzanych nielegalnie lub za granicą. Projekt daje szansę, by kobiety w Polsce miały dostęp do zabiegów wykonywanych zgodnie z wiedzą medyczną i wytycznymi WHO. – Projektu obywatelskiego Sejm nie może tak po prostu wyrzucić do kosza. Powinien się nim zająć w ciągu trzech miesięcy – mówi Wanda Nowicka, posłanka Lewicy. Wielkich szans na zmianę prawa w tej kadencji nie ma, ale – jak podkreśla Nowicka – trzeba na ten temat debatować. Nie wolno przyzwyczajać się do sytuacji, w której prawo doprowadza do śmierci kobiet. Poza tym projekty obywatelskie automatycznie przechodzą do Sejmu kolejnej kadencji.
O tym, jak Ukrainki zderzają się z polskimi restrykcjami antyaborcyjnymi, czytaj w tekście Agaty Szczerbiak i Aleksandry Żelazińskij