Katastrofa smoleńska wraca na sztandary PiS. 12 lat po upadku prezydenckiego tupolewa i śmierci 96 osób lecących uczcić pamięć pomordowanych w Katyniu, Jarosław Kaczyński w przemówieniu na wiecu PiS pod Pałacem Prezydenckim w Warszawie ogłosił, że pod Smoleńskiem doszło do zamachu, a winni są „tu w Polsce, ale przede wszystkim w Rosji”. Dowodów nie ujawnił, ale mają być one przedstawione „w ciągu najbliższych dni i tygodni”.
„Początkowo poza przeświadczeniem, poza wolą dotarcia do prawdy, nie mieliśmy nic. Mieliśmy tylko ludzi, którzy chcieli do tej prawdy dotrzeć. Dzisiaj wiemy, co się stało, mamy odpowiedź po raz pierwszy pełną, konsekwentną (…), a także zweryfikowaną przez wiele różnych, także będących poza Polską, ośrodków. I to jest ta wielka zmiana, o której chciałem właśnie dzisiaj, w 12. rocznicę zbrodni, zamachu, państwu powiedzieć” – mówił prezes PiS.
Motywem zamachu na Lecha Kaczyńskiego miała być jego antyputinowska polityka. Jarosław Kaczyński dodał, że „naszym celem” jest pociągnięcie sprawców do odpowiedzialności przed sądem, nie zdradził jednak, w jaki sposób chciałby to osiągnąć. Zapowiedział, że wiece smoleńskie będą się odtąd odbywały dwa razy w roku – w kwietniu oraz 10 listopada. Powiązał też katastrofę z wojną w Ukrainie. Trudno nie odnieść wrażenia, że informacje o rosyjskich zbrodniach posłużyły za pretekst do decyzji o publikacji raportu podkomisji Macierewicza; dokument jest przecież gotowy od wielu miesięcy.
Przemówienia Kaczyńskiego słuchało kilkanaście tysięcy osób. W pierwszych rzędach stali premier, ministrowie, członkowie władz PiS, w tym Macierewicz. A także prezes TVP Jacek Kurski, który kilka lat wcześniej jako polityk Solidarnej Polski wyśmiewał zamachowe teorie tegoż Macierewicza.