Na stronach Rządowego Centrum Bezpieczeństwa ukazał się „Bądź Gotowy! Poradnik na czas kryzysu i wojny”. Większość Polaków ciągle uważa, że ich to nie dotyczy, bo stronę odwiedziło raptem 380 tys. osób, a sam PDF z poradnikiem pobrano tylko 272 tys. razy. 34-stronicowy dokument to pierwsze takie opracowanie od lat. Autorzy nie ukrywają, że przy jego tworzeniu posiłkowali się podobnymi, które od lat funkcjonują w USA czy w krajach skandynawskich, gdzie podobne poradniki są w posiadaniu większości obywateli. – Patrzyliśmy również na doświadczenia Ukraińców. O ile ich poradnik, który wydali na tydzień przed wojną, wydał się nam zbyt ogólnikowy, to czerpaliśmy informacje, jak zachowywała się ludność i w jakich realiach przyszło jej funkcjonować – mówi Damian Duda z RCB. Stąd m.in. sugestia, żeby gromadzić wodę na co najmniej 7 dni, a nie – jak wcześniej sugerowano – na dwa. Zresztą po doświadczeniach m.in. z Mariupola należy sobie zadać pytanie, czy w miastach, do których zbliża się front, cywile nie powinni być całkowicie ewakuowani. Miasta stają się dla cywilów śmiertelnymi pułapkami.
Podzielony na rozdziały poradnik napisany jest klarownym językiem, a zawarte w nim informacje w większości są przydatne. Choć nie wszystkie przetrwały konfrontację z realiami okołowojennymi. Porada, żeby trzymać w garażu kanister paliwa, roztrzaskała się o zakaz tankowania do kanistrów, który wprowadzono dzień po wybuchu wojny w Ukrainie. W całym dokumencie nie ma też ani słowa o schronach, co zresztą tylko potwierdza ich brak – o czym POLITYKA pisała w numerze 14. A co za tym idzie, porady, jak się zachować na wypadek ataku bronią jądrową, można sprowadzić do starego żartu: w razie wybuchu jądrowego położyć się na ziemi nogami do rozbłysku, przykryć kocem i czołgać w kierunku cmentarza.