Zastępy szarej pisowskiej ćmy, która wykona każde zadanie, gęstnieją w Polsce. Są już właściwie stałym elementem naszego krajobrazu. Tu pani marszałek Witek od 55 dni blokuje ustawę o znakowaniu produktów pochodzenia rosyjskiego, a tam były minister spraw zagranicznych Czaputowicz oświadcza, że wywalenie w błoto kilkuset milionów euro kar za Turów i brak praworządności to małe miki. Jedno jest ważne – żeby PiS nie utracił władzy. O tak, dobrze mu idzie. Już 72 proc. wydatków państwa jest poza kontrolą parlamentu. W kraju z grubsza normalnym za taki fenomenalny skok na kasę rząd musiałby się z nami pożegnać w ciągu pięciu minut.
Leżę w łóżku i wiem, że śpię, bo patrzę w telewizor. Przed moimi oczami maszeruje defiladowym krokiem przez Kraków młodzież szkolna. 1 tys. uczniów z tzw. klas mundurowych, czyli wszyscy ubrani po wojskowemu. Idą od Wawelu – po mszy świętej przy ołtarzu polowym, a jakże. Gra im garnizonowa orkiestra. W uszach mają jeszcze słowa biskupa Chrząszcza o Hannie Chrzanowskiej, wychowywanej w ateistycznej rodzinie, która jako pielęgniarka służyła chorym, co pozwoliło jej odkryć Boga. Może to spotkanie odmieni i wasze życie – głośno zadumał się na koniec kapłan. Ale dlaczego, proszę księdza, mają odmieniać swoje życie? Są młodzi i mają marzenia. Chcą być strażakami, policjantami, żołnierzami. I dobrze.
Mogliby sobie o tym pogadać na spływie kajakowym albo na wycieczce rowerowej. Ale tu się trzeba popisać „demonstracją uczuć patriotycznych”, zakosztować pisowskiej indoktrynacji wdrażanej przez pana Czarnka z pomocą małopolskiej kuratorki Barbary Nowak. Pani Basia, zapewne z szablą w ręku, udzieliła ułańskiego wywiadu „Wyborczej”: „Kto prowadzi wojnę z tymi, którzy najeżdżają na Ukrainę? Ludzie w mundurach.