Śmiesznie niska kara za zamęczenie psa, ale Bonkowski się nie stawił. List gończy za byłym senatorem PiS
Waldemar Bonkowski nie stawił się w wyznaczonym terminie w zakładzie karnym. Radio Gdańsk ustaliło, że przebywa w sanatorium. Tymczasem na stronach policji można przeczytać jego rysopis – waga ponad 90 kg, sylwetka otyła; ramiona długie; włosy proste, krótkie, uczesanie na czoło, ciemne itd. Jest poszukiwany listem gończym.
Sprawę w „Polityce” opisała Agnieszka Sowa w maju 2022 r.:
– Wyrok z zawieszeniem za zabicie zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem uważam za skandaliczny – mówił prof. Andrzej Elżanowski, prezes Polskiego Towarzystwa Etycznego. Były senator PiS Waldemar Bonkowski został przez sąd w Kościerzynie uznany winnym i skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata za to, że ciągnął swoją ośmioletnią suczkę Zoję za samochodem, co dla zwierzęcia zakończyło się śmiercią. Prokuratura wnioskowała o rok i osiem miesięcy bezwzględnego więzienia. – Uderzenie o asfalt miało tak dużą siłę, że psu popękały organy wewnętrzne – mówił mec. Michał Gostkowski reprezentujący OTOZ Animals, które w tej sprawie jest oskarżycielem posiłkowym. – Zwierzę zmarło w męczarniach poprzedzonych torturą fizyczną i psychiczną.
Dlatego złożył zapowiedź apelacji. – Kara powinna być adekwatna do stopnia społecznej szkodliwości czynu, który w tym przypadku był bardzo duży, ale także spełniać zadanie prewencji szczególnej, czyli zapobiegać ponownemu popełnieniu przestępstwa przez oskarżonego – mówi adwokat. – Oskarżony musi zrozumieć, co zrobił. Podczas procesu nie okazał żadnej skruchy, wręcz przeciwnie, oskarżał prokuratora o to, że prowadzi na niego nagonkę polityczną. Kary w zawieszeniu nie odczuje i tylko umocni się w poczuciu bezkarności.
Były senator PiS długo zaprzeczał, że spowodował śmierć Zoji.