„Przewidywalny” egzamin z języka polskiego, matematyka „do przejścia”, „dosyć łatwy i przyjemny” język angielski. Tak można streścić przeważające wśród maturzystów wrażenia z zakończonej 23 maja głównej sesji egzaminacyjnej. Podeszło do niej 289 tys. tegorocznych absolwentów szkół średnich, a także 41 uczniów z Ukrainy, którzy dołączyli do polskich kolegów po wybuchu wojny. Absolwenci musieli też przystąpić do przynajmniej jednego egzaminu na poziomie rozszerzonym. Tu emocji było więcej. Zaskoczyły (raczej na plus) niebanalne tematy na polskim (m.in. o związkach literatury z historią). Jako zdecydowanie trudny wielu zdających oceniło egzamin z chemii. Podobnie jak w poprzednich latach nie zabrakło też wątpliwości, co pisać w pytaniach otwartych z WoS – maturzyści obawiali się, że na ocenę ich pracy mogą przełożyć się poglądy polityczne osoby sprawdzającej.
I w tym roku Centralna Komisja Egzaminacyjna złożyła do prokuratury zawiadomienie ws. przecieku – tym razem na maturze z języka angielskiego. Fragmenty arkuszy przed egzaminami miały zostać opublikowane w mediach społecznościowych – unieważnienie grozi tylko uczniom, w przypadku których prokuratura ustali, że mieli dostęp do zadań przed godziną zero. Były też jednoznaczne incydenty: gdy absolwenci w trakcie egzaminu wrzucali do sieci zdjęcie arkusza z własnym numerem PESEL. Na takiej zasadzie m.in. mazowiecka Okręgowa Komisja Egzaminacyjna unieważniła maturę z WoS w jednym z ciechanowskich liceów.
Na spektakularnie dobre wyniki matur lepiej się nie nastawiać. Jak donoszą sprawdzający prace nauczyciele – pewnie dla zrównoważenia łatwości tematów – opracowane w tym roku przez CKE kryteria oceniania są dość surowe. Co oznacza, że zda (czyli zdobędzie po min.