Hej, Polaku Szaraku, czytaj z łaski swojej, co ja tu do Ciebie piszę. Uprzedzam Cię jednak, że nie będzie nic o zapachu kwitnących w maju bzów, co na pokuszenie wiodą. Będzie o tym, że już siódmy rok los sprzyja przeciwko nam.
Nie mogę inaczej tego nazwać, bo przecież mieć premiera takiego jak nasz, to niczym pić herbatę z kubka ze stłuczonym denkiem. On narodowi nie odpuszcza. Spotyka się z nim codziennie to tu, to tam i opowiada na przykład o fruwającej nad nami przyrodzie. „Czarny łabądź” może pojawić się nad Polską – mówi, bo uważa, że tak się ten ptak nazywa. Gdy go zapytać, co w lesie w drzewo stuka, pewnie powie: dziącioł. No, ale nie będziemy „przez półtorej tygodnia” grzebać się w drobiazgach. Polszczyzna też może się zmieniać na lepsze – jak nasza sytuacja finansowa. Jedźmy więc z premierem na Ogólnopolski Kongres Dialogu Młodzieżowego, bo i tam było o edukacji. Bułat Okudżawa, taki bard rosyjski – zagaił Morawiecki – powiedział kiedyś, że do elity należą ci, którzy dbają o innych i o wspólne dobro. Słowom Okudżawy trudno coś zarzucić, ale premier rozwinął temat. W skrócie brzmiało to tak: Weźmy takiego superzdolnego informatyka. Jest „totalnie skoncentrowany” na sobie – swoich zarobkach i urlopach – i społeczeństwo nic go nie obchodzi. A potem weźmy szewca. Butów do reperacji w ogóle nie przyjmuje, tylko swój czas poświęca na pomoc ludziom, walczy o człowieczeństwo. Kto jest elitą państwa polskiego? – zapytał i sam sobie odpowiedział: Chyba nie ten pierwszy, który jest świetnie wykształcony.
Moim zdaniem z tych trzech tu opisanych do elity należy jedynie Morawiecki. Jest to elita oszustów rujnujących Polskę. Mających za nic edukację. Oskarżających Norwegię o pośrednie żerowanie na wojnie w Ukrainie.