Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Myśleć po polskim

Język polski jest najważniejszym z przedmiotów szkolnych i słusznie najbardziej kłócimy się o to, jak i czego na nim uczyć.

Słyszałam w radiu, jak pan mówił, że Sienkiewicza trzeba czytać – powiedziała sąsiadka, nie przerywając mycia drzwi. „Tata też mi tak mówił. Zaczęłam czytać, ale przerwałam”.

– A nie warto było się przekonać, jak to się skończy?

– Jak się zorientowałam, że to o historii, to już wiedziałam, że źle. Potem zobaczyłam film i okazało się, że podjęłam słuszną decyzję.

– No, ale przecież tam jest happy end – zaoponowałem.

– Spojrzała na mnie wzrokiem, w którym było pytanie, za co dają dyplomy z filologii polskiej, i poszła myć drzwi od środka.

Tak, Sienkiewicza trzeba czytać, bo „Quo vadis”, „Latarnik”, „Potop” i fragmenty „Ogniem i mieczem” są w programach szkolnych. Ale przymus szkolny nie może być jedynym uzasadnieniem lektury. Niedawno zakończona matura z języka polskiego uchodzi w powszechnej opinii uczniów za prostą. Oznacza to prawdopodobnie, że maturzyści mogli swobodnie pisać, co myślą o tradycji i szczęśliwych relacjach z drugim człowiekiem, nieograniczani zbytnio fragmentami tekstów umieszczonych w arkuszu maturalnym. Jeśli zdadzą egzamin, prawie nikt z nich nie wróci już do „Pana Tadeusza” czy „Nocy i dni”. I nie muszą. Ważne, żeby do końca życia mieli poczucie pożytku z tego, że je przeczytali. I żeby tym pożytkiem nie była wyłącznie zdana matura z polskiego.

Język polski jest najważniejszym z przedmiotów szkolnych i słusznie najbardziej kłócimy się o to, jak i czego na nim uczyć. Jest tak dlatego, że na polskim kształcimy się w zdolności mówienia i myślenia nie tylko o literaturze i kulturze, ale o każdym innym przedmiocie i problemie – szkolnym i pozaszkolnym. Fizyk i historyk, informatyk i psycholog, lekarz i matematyk – w ogromnej większości pracują w polszczyźnie; w niej myślą i poprzez nią się komunikują.

Polityka 24.2022 (3367) z dnia 07.06.2022; Felietony; s. 87
Reklama