Datę napisałem już w tytule, więc nie będę powtarzał. Była sobota.
Naczelny upiór naszej teraźniejszości wykonał w Markach pod Warszawą godzinny, jego zdaniem porywający, stand-up na własną cześć. Kiedyś takie występy nazywano „przemową do chińskiego ludu przez zamknięty lufcik”. Niektórzy obecni na sali zapadali w drzemkę, pewnie dlatego, by publicznie udowodnić, jak strasznie są przepracowani. Tymczasem od upiora zalatywało gierkowszczyzną. Mamy inwestycje, o jakich nie marzono nawet w PRL, a na ich czele Centralny Port Komunikacyjny pod Baranowem.
Polityka
24.2022
(3367) z dnia 07.06.2022;
Felietony;
s. 89