Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Być przyzwoitym to za mało

Być przyzwoitym to za mało. Moralność według Jana Hartmana

Prof. Jan Hartman Prof. Jan Hartman Leszek Zych / Polityka
Rozmowa z etykiem prof. Janem Hartmanem o tym, jak żyć i być uczciwym. Czy można na przykład przejechać przystanek na gapę? Albo: czy można jeść mięso? Albo: czy można oszukiwać złe państwo? Komu i jak to oceniać?
„Od lat jestem stronnikiem środowiska LGBT i właśnie w imię jego interesów bronię go przed pseudomoralistyką, która wszystko trywializuje i ułatwia.”Sebastian Kocoń/FAbryka zabawek w Arkon (Ohio) „Od lat jestem stronnikiem środowiska LGBT i właśnie w imię jego interesów bronię go przed pseudomoralistyką, która wszystko trywializuje i ułatwia.”

JOANNA PODGÓRSKA: – W „Etyce życia codziennego” pisze pan, że moralność to nie jest prywatna sprawa i że mamy nie tylko prawo, lecz również obowiązek oceniać innych. Brzmi to surowo w czasach, gdy kierujemy się raczej empatią i jesteśmy nastawieni na zrozumienie innych. Dlaczego mamy oceniać bliźnich?
PROF. JAN HARTMAN: – Bardzo byśmy chcieli żyć w dziecinnym świecie, w którym wszyscy się rozumiemy, kochamy i wszystko sobie wybaczamy. W takim świecie nie byłoby surowych ocen i kar. Zamiast wymagać od siebie nawzajem spełniania swoich obowiązków, patrzymy dziś na siebie oczami wyrozumiałych psychologów, mówiących o potrzebach, emocjach itp. Niestety, taka psychologizacja stosunków międzyludzkich niechcący prowadzi nas do amoralizmu. Skoro jesteśmy sobie równi, szanujemy się i rozumiemy, to wszelka pryncypialność i surowość są nie na miejscu. Oceniający staje przecież ponad ocenianym, a to wydaje się sprzeczne z zasadą równości. Kto ci dał prawo mnie oceniać?! Tymczasem sfera moralna zorganizowana jest przez rozmaite zasady, nakazy, zakazy oraz oceny. Emocje, postawy, dobra wola też się liczą, lecz nie stanowią o całej moralności.

Pisze pan, że moralność to nie jest sklep z ustalonymi cenami, lecz targ, gdzie się negocjuje. Nie ma ścisłego kanonu zasad. Więc według jakich kryteriów mamy wydawać moralne sądy? Czy zmysł moralny, którym się w takich sytuacjach posługujemy, to świecki odpowiednik sumienia?
Ze słowem „sumienie” mam kłopot, bo często jest używane przeciwko moralności i etyce. Zawiera się w nim sugestia, że jeśli człowiek postępuje w zgodzie ze sobą i nie odczuwa dyskomfortu, to może sobie na dany postępek pozwolić. Nie ma żadnych podstaw, żeby tak uważać. Przeciwnie; jeśli ktoś tak sądzi, rzuca wyzwanie publicznej moralności, każąc wszystkim się od siebie odczepić i łudząc się w swej pysze, że w sobie samym nosi ostateczny probierz dobra i zła.

Polityka 25.2022 (3368) z dnia 13.06.2022; Temat z okładki; s. 12
Oryginalny tytuł tekstu: "Być przyzwoitym to za mało"
Reklama