Kraj

Rodeo-polityka

Wojna obnażyła finansowe, wojskowe, strategiczne ryzyko rodeo-polityki PiS.

Śmiało możemy mówić, że to historyczne wydarzenie: Ukraina otrzymuje wreszcie status kraju-kandydata do członkostwa w Unii Europejskiej. Długo wyczekiwany – ciężko opłacony. Mija właśnie osiem i pół roku od Euromajdanu, jak nazwano masowe protesty przeciwko prorosyjskiemu prezydentowi Janukowyczowi, który odmówił podpisania umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z Unią Europejską. Po krwawych starciach w Kijowie doszło ostatecznie do obalenia Janukowycza. To z kolei stało się pretekstem do pierwszej inwazji Rosji na Ukrainę, aneksji Krymu i części Donbasu. Tam tkwią korzenie dzisiejszej rosyjskiej agresji, podjętej już z jawnym zamiarem zniszczenia ukraińskiego państwa. To była i jest ta sama wojna, toczona przeciw europejskiemu marzeniu Ukraińców, próba zagonienia ich na powrót do obozu (należałoby powiedzieć: łagru) „ruskiego mira”.

W ciągu tych ośmiu lat państwo ukraińskie znacznie się zmieniło, zmodernizowało – ku zaskoczeniu, zwłaszcza samego Putina, ukraińska armia, administracja samorządowa, kierownictwo państwa okazały się nadspodziewanie sprawne. Ale paradoksalnie, gdyby nie wojna, Ukraina długo czekałaby na swoją drugą europejską szansę. Być może nie doczekałaby się wcale, bo Unia – pod wpływem negatywnych doświadczeń z Europą Środkową – straciła wolę dalszego rozszerzania się o nowe, „kulturowo odmienne” państwowości.

Mamy więc kolejny przykład genialnej myśli strategicznej Władimira Putina: zamysł odepchnięcia Zachodu od granic Rosji już przyniósł zapowiedź rozszerzenia NATO o Finlandię i Szwecję, a teraz otwierają się unijne drzwi nie tylko dla Ukrainy, ale i byłej sowieckiej Mołdawii. Jednocześnie sama Ukraina, intensywnie dozbrajana, operacyjnie staje się już częścią NATO, zewnętrznym członkiem Sojuszu.

Polityka 26.2022 (3369) z dnia 21.06.2022; Przypisy; s. 6
Reklama