Kraj

Pisowski WRON?

Nowe uprawnienia premiera

Jarosław Kaczyński i Mariusz Kamiński Jarosław Kaczyński i Mariusz Kamiński Rafał Guz / PAP

W ubiegłą środę gruchnęła wieść, że Jarosław Kaczyński za chwilę złoży dymisję z funkcji wicepremiera ds. bezpieczeństwa. Prezes konferencję zwołał, ale dymisji nie ogłosił, zalecając dziennikarzom „cierpliwość”. Poinformował za to, że rząd pilnie wraca do prac nad „ustawą o ochronie ludności i stanie klęski żywiołowej”; opowiedział o założeniach. Wygląda na to, że jednym z powodów jego planowanej dymisji może być chęć uniknięcia odpowiedzialności za to, jak władza tej ustawy użyje. A wejdzie ona w życie w czasie kampanii wyborczej.

O jednym z jej rozwiązań wiadomo było wcześniej: daje premierowi prawo wydawania poleceń władzy samorządowej, a w razie niewykonania – odsuwania od władzy wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Jak znalazł po wyborach samorządowych – tam, gdzie wygra opozycja.

Ustawa ma „przeciwdziałać działaniom służb specjalnych, w tym infiltracji i wpływaniu na decyzje podejmowane w naszym kraju”. Chodzi o „infiltrację prowadzoną nie tylko przez różnego rodzaju działanie służb specjalnych”, ale też takich „gdzie ten udział w ogóle trudno stwierdzić”. Podczas poprzednich wyborów władza inwigilowała opozycję Pegasusem; eksperci ocenili, że polskie prawo nie dopuszcza narzędzia o takich funkcjonalnościach. Ponoć teraz zakupiono podobny system. Czy chodzi o legalizację jego użycia?

Szef MSWiA Mariusz Kamiński ujawnił, że jednym z celów ustawy jest „odbiurokratyzowanie” rozmaitych procedur w stanie klęski żywiołowej. Powołał się na doświadczenia pandemii, kiedy rząd hamowały różne ograniczenia. Władza rządziła rozporządzeniami tam, gdzie konstytucja wymagała ustawy – choćby zakazując zgromadzeń czy wstępu do lasu. Teraz załatwi to sobie jedną ustawą.

Polityka 26.2022 (3369) z dnia 21.06.2022; Ludzie i wydarzenia. Kraj; s. 7
Oryginalny tytuł tekstu: "Pisowski WRON?"
Reklama