Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Iluzja bezpieczeństwa

Chcąc nawdychać się wiatru nadziei, nakupiłem sobie biletów na koncerty i zacząłem na nie chodzić, z różnym skutkiem.

Covid raczej nie odszedł, ale za to wróciło coś, co mogło nie wrócić już nigdy, czyli koncerty. Słuchanie muzyki jest dla mnie jedną z najważniejszych czynności w życiu, dlatego bardzo cieszę się na to, że jednak mogę znowu stać w zbitych, gęstych tłumach, nie widząc prawie nic i słysząc niewiele, cieszyć się z obecności ulubionego zespołu lub artysty. Ta radość jest tak naprawdę iluzoryczną radością z działającego na powrót społeczeństwa. W końcu skoro możemy stać ściśnięci na małej przestrzeni, to znaczy, że wszystko jednak jakoś tam jest w porządku, prawda? Pandemia wchodzi w trzeci rok, dzień jazdy autem od nas ma miejsce największy konflikt zbrojny dzisiejszego świata, dolar jest prawie trzy razy droższy niż dwanaście lat temu, złotówka jest warta tyle co nic, planeta się przegrzewa, ale nie jest tak źle, wciąż możemy być razem na większym lub mniejszym gigu i nie dawać się stratować, próbując przy okazji nagrywać oddaloną o kilometr scenę na telefon. Nie, moje uwagi nie są cyniczne. To po prostu stwierdzenie faktu. Mamy coś jeszcze poza umartwianiem się i czekaniem na zupełny krach wszystkiego dookoła.

Chcąc nawdychać się tego wiatru nadziei, nakupiłem sobie biletów na koncerty i zacząłem na nie chodzić, z różnym skutkiem. Jednym z koncertów był spóźniony o dwa lata z powodów covidowych występ Guns N’ Roses. Weterani amerykańskiego hard rocka zaszczycili swoją obecnością największą polską salę koncertową, czyli Stadion Narodowy. Powód, dla którego tam poszedłem, jest dosyć prosty – Gunsi byli moim ukochanym zespołem w wieku lat mniej więcej dziesięciu, gdy na satelicie fruwał teledysk do piosenki „You Could Be Mine” z fragmentami filmu „Terminator 2”. Moim wielkim idolem był wówczas Arnold Schwarzenegger, ale szybko stał się nim również Axl Rose.

Polityka 30.2022 (3373) z dnia 19.07.2022; Felietony; s. 86
Reklama