Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Wielkie Lato, Wielki Kryzys

W Wielkie Lato jesteśmy tak samotni, że aż opuszczamy samych siebie.

Lato nabrzmiewa, puszy się gorącem, a my, obezwładnieni bezczynnością, jak co rok patrzymy bezradnie na czas przeciekający przez palce. Pustka, przerwa w życiu – a kto jej nie zapełni, ten się przekona, że sam jest pusty i niezdolny zająć się sobą. Taka to jest letnia godzina prawdy. Prawdy smutnej i pozbawionej treści.

Poza urlopem – tym czasem poza czasem – to świat nas zajmuje i zatrudnia. Mamy co robić i rzadko ogarnia nas melancholijna nuda, w której zmuszeni jesteśmy obcować z najnudniejszymi z ludzi, czyli z samymi sobą. Nieustanne zajęcia i obijanie się o innych sprawiają, że płyniemy z nurtem banalnych i niebanalnych zdarzeń, wpasowani jako tako w rzeczywistość i bezpiecznie oddzielni od siebie samych. Jednakże w Wielkie Lato powracamy do swych jam, wyobcowani już nie od siebie, lecz od świata, który traci dla nas realne kontury. Gdy my na plaży, miasto, dom i praca stają się jakby nierzeczywiste, a za to nasze próżne i jałowe jaźnie realne jak nigdy. Same siebie bodą i same siebie bolą – bez żadnego pożytku i sensu. Wyobcowani ze świata, nie znajdujemy domu w sobie. Gdzie tylko spojrzeć, martwe pola alienacji. System nade mną i pustka we mnie.

Tak to letnie oszołomienie nie daje nam upragnionego zadowolenia i relaksu, przypominając raczej jakąś małą śmierć za życia. W Wielkie Lato jesteśmy tak samotni, że aż opuszczamy samych siebie. Nic nam się już nie chce w ten upał. Albo w ten deszcz. Nawet rozpaczać nam się nie chce. Kiedyż przeminie to urlopowe cierpienie! Chcemy, by to się już wreszcie skończyło, lecz jednocześnie boimy się powrotu w niewolę codzienności. Z dwojga złego wolimy zatrzymać czas, czas urlopu, który jak każdy stan zawieszenia zawiera w sobie mglistą nadzieję, że „coś się wreszcie zdarzy”.

Polityka 32.2022 (3375) z dnia 02.08.2022; Felietony; s. 88
Reklama