Kraj

W pogoni za slow life

Myślimy o bezpiecznych torach codzienności i wizje versus rzeczywistość rozjeżdżają nam się już w pierwszym punkcie.

Gdzie zajrzysz, tam porady. Coaching, terapia na odległość, mindfulness, złote myśli i inspirujące cytaty. Z jednej strony może to i dobrze: cała Polska powinna udać się obowiązkowo do gabinetu psychoanalitycznego i wypluć z siebie nagromadzoną przez lata frustrację i gniew. Co bardziej zapiekli mogliby się odnaleźć w metodzie Alexandra Lowena, który proponuje pracę z ciałem. Walenie pięściami, wściekłe grymasy i ciężkie oddechy miałyby miejsce w odosobnionej przestrzeni, a nie w Sejmie, telewizji czy na ambonie, kościelnej albo myśliwskiej.

Z drugiej strony nieustanne wątki terapeutyczne mogą wpędzić w kolejne emocjonalne problemy, tym razem w poczucie winy. Zwłaszcza jeśli człowiek stara się żyć refleksyjnie i świadomie, ale obowiązki i konieczności życiowe wpędzają go w nieustające tango z czasem. Ot, takie: wracasz do domu objuczona siatami i kombinujesz, jak ugotować obiad, posprzątać kuchnię i przygotować się do ważnego spotkania. Masz na to wszystko godzinę. Kiedy wreszcie uda ci się zrealizować misterny plan (sałatka z resztek, które zostały w lodówce, przetarcie ścierką blatu i kilka pytań nabazgrolonych na kartce), przysiadasz na chwilę i scrollujesz internet w poszukiwaniu wytchnienia. A tam motywujące teksty, które każą ci natychmiast zrezygnować z gonitwy i robienia stu rzeczy naraz. Zamiast tego proponują uprawę ogrodu, medytację, oddychanie metodami ajurwedy oraz rozliczne masaże, najlepiej codziennie. Sięgasz po notes i zapisujesz nerwowo, co ma cię uspokoić. Patrzysz na zegarek i – rany boskie – już czas lecieć! Solennie sobie obiecujesz, że od jutra będziesz oddychać świadomie, odstawisz kofeinę i teinę, przerzucisz się na wodę i przestaniesz się stresować. Nie stresuj się, do jasnej cholery! Odpocznij, ale już!

Idea slow life jest głęboko słuszna i w teorii brzmi świetnie: zrezygnuj z kultury zapier**lu i nie pędź tak za pieniędzmi, bo one nie dają szczęścia.

Polityka 40.2022 (3383) z dnia 27.09.2022; Felietony; s. 94
Reklama