Nie jestem pewien, czy Hiszpanie też by chcieli, ale to ich problem. Jako Polak w pełni popieram stanowisko Morawieckiego; też wolałbym, żeby on był Hiszpanem, ale urodził się Polakiem i musimy się z tym pogodzić.
Nawiasem mówiąc, uważam, że jako Polak Morawiecki się marnuje, bo Jarosław Kaczyński go tłamsi, upokarza i nie daje rozwinąć skrzydeł. Jako Hiszpan miałby łatwiej, np. nie musiałby się użerać z ludźmi, takimi jak Sasin, Ziobro czy Kuchciński, którzy ze swoją umysłowością na Hiszpanów się nie nadają. Wątpię zresztą, czy chcieliby nimi być, bo Hiszpanie są Europejczykami, a to Sasina, Ziobrę i Kuchcińskiego mogłoby obrażać. Na spotkaniu w Puławach prezes PiS ostrzegł, że ci Europejczycy to ludzie nierozgarnięci i za głupi nawet na to, żeby zrozumieć program PiS.
Co innego krytyczni wobec Europejczyków Polacy skupieni wokół rządzącej Zjednoczonej Prawicy. „My jesteśmy wystarczająco mądrzy” – zapewnił w Puławach Kaczyński, mając na myśli tych, którzy program PiS lepiej lub gorzej rozumieją i go realizują. Niestety w Europie mamy zupełny brak zrozumienia dla programu, dla prezesa, a także dla premiera rządu RP. Ten ostatni jakiś czas temu rzucił hasło rechrystianizacji Europy pod swoim przywództwem, ale Europejczycy pomysłu nie podchwycili, potwierdzając, że są za głupi nie tylko na program PiS, ale również na Morawieckiego i chrześcijaństwo.
Niewykluczone, że osamotnienie Polski i jej prezesa w Europie to skutek zbyt dużego potencjału intelektualnego tego ostatniego. „Tak naprawdę nie ma na świecie ludzi dużo mądrzejszych niż ja” – wyznał na jednym ze spotkań. Nic dziwnego, że wywołuje to zazdrość europejskich biurokratów, którzy uważają, że to oni są najmądrzejsi. Na dowód tego nie dają Polsce miliardów z KPO, co sprawia, że Polacy stali się największymi ofiarami potencjału intelektualnego prezesa PiS.