Kraj

Pompeje

Rok temu o tej porze stałam na Wezuwiuszu przezywanym przez mojego młodszego syna Wyziewiuszem.

Uparłam się, by pokazać synom Neapol i Pompeje, bo byłam przerażona pomysłami Zjednoczonej Prawicy na odciąganie nas od Europy oraz manią wielkości budowniczych kaczystanu. Wiadomo przecież, że Wielka Biała Polska, którą konstruują od Mierzei przez Dwie Wieże, fabryki leków, szwalnie, laboratoria naukowe i jedwabny szlak kolejowy to wszystko jest dziełem, na czele którego stoi Pierwszy Harcerz Mateusz Morawiecki oraz kombatant wojny w byłej Jugosławii, naczelnik Kaczyński. Á propos Chin, to nikt nie wraca do sprawy wizyty pani premier Beaty Szydło na tzw. Forum Pasa i Szlaku w Chinach, gdzie informowała świat, iż „polski rząd od wielu miesięcy pracuje nad wspólnymi punktami strategii rozwoju Polski i Chin”. Cicho sza nad całym tym 5G, szpiegiem z Huawei. Na bank wasz chiński robot sprzątający zbiera informacje o domowych brudach, złym stanie parkietu i waszego związku.

Partyjna polityka dzięki przejęciu mediów oraz szkół idzie do przodu jak walec. Krok tylko do tego, by naszym dzieciom wbijano do głowy, iż Pompeje były udanym projektem Mieszkanie Plus wprowadzonym przez Sasina, a słynny oculus w rzymskim Panteonie własnym cyrklem wyrysował Budowniczy Jarosław. Stąd podróż do Włoch. Moje dzieci średnio interesowały się opowieściami o dawnym życiu mieszkańców antycznego miasta. Najbardziej, że tak powiem, jarały się wulkanem i opowieściami pana przewodnika. Włoch flegmatycznym tonem informował nas, jakie to dymy wydobywają się właśnie z wulkanu, pokazywał pocztówki z fotografią erupcji z lat 40. i niemalże narzekał na to, że oto ten „zakorkowany” wulkan nie wiedzieć czemu śpi, mimo że powinien już dawno wybuchnąć.

W Pompejach moje dzieci chciały zobaczyć wyrzeźbione ciała uduszonych mieszkańców leżących w różnych pozycjach.

Polityka 43.2022 (3386) z dnia 18.10.2022; Felietony; s. 91
Reklama