W artykule zatytułowanym „Drogi prezydent” w rosyjskim portalu Kommiersant czytamy: „Na organizację wyborów prezydenckich w 2024 roku planuje się wydanie 33 mld rubli [ok. 2,6 mld zł]. Tak wynika z wniesionego przez rząd na forum Dumy projektu budżetu na 2023 rok. (…) Wybory w roku 2018 kosztowały 24,1 mld rubli, zaś w 2012 – 10,4 mld. (…) Zdaniem ekspertów taki wzrost wydatków można wyjaśnić przyjęciem formuły głosowania wielodniowego. (…) Eksperci niejednokrotnie stwierdzali, że głosowanie wielodniowe ogranicza możliwości kontroli społecznej nad procesem wyborczym. Jak jednak wynika z badania sondażowego, 61 proc. Rosjan uważa taką formułę za wygodniejszą”. Czy wiedzą, dla kogo?
W „Do Rzeczy” Kamila Baranowska podsumowuje ostatnie starcie na szczytach władzy: „Mateusz Morawiecki, choć się obronił, to wyszedł z tej rozgrywki osłabiony. Jacek Sasin nie dopiął swego, ale jest przygotowany na długi marsz, którego celem jest zmiana premiera. Ma po swojej stronie nie tylko część polityków PiS, lecz także wielu zewnętrznych politycznych przeciwników premiera ze Zbigniewem Ziobrą na czele. To nie będzie łatwy czas dla Mateusza Morawieckiego. Jarosław Kaczyński wydaje się być jednak ostatecznie zadowolony z całego przebiegu zdarzeń. Bo choć kryzys goni kryzys, a rząd nie nadąża z gaszeniem kolejnych pożarów, to może on obserwować swoją ulubioną partyjną grę, w której każdy każdemu wilkiem”. Prawdziwy miłośnik natury.
Będący w sporze sądowym z prezesem PiS Jan Piński pisze w „Najwyższym Czasie!” nie tylko o „bredniach Kaczyńskiego”, wygłaszanych przez niego podczas objazdu kraju, lecz także pochyla się nad tzw. aferą mailową: „z maili Dworczyka płynie ponury obraz kompetencji naszych władz.