Żyjemy w momencie, w którym jak w Biblii dotykają nas wszelkie możliwe plagi. Wojna, pandemia, drożyzna, katastrofa klimatyczna, kryzys energetyczny – i można tak wymieniać długo. Okazuje się jednak, że nawet w takich czasach zdarzają się dobre wiadomości, a już ubiegły tydzień wyjątkowo w nie obfitował, warto się więc nimi podzielić i pocieszyć.
Zacznijmy od Ameryki – w wyborach w połowie kadencji prezydenta Joe Bidena jego Demokraci zgodnie z sondażami i opinią większości ekspertów mieli zostać wymieceni z Kongresu przez „czerwone tsunami” (od koloru przypisywanego tradycyjnie Republikanom). Coraz bardziej nacjonalistyczna i populistyczna prawica miała zdobyć zdecydowaną większość w obu izbach, co umożliwiłoby jej zablokowanie prezydentury Bidena, a Donaldowi Trumpowi otworzyłoby drogę do triumfalnego marszu z powrotem do Białego Domu w 2024 r. W wyborach kandydowali liczni trumpiści, w tym zwolennicy kłamstwa o rzekomo skradzionych wyborach prezydenckich w 2020 r. i uczestnicy zamieszek na Kapitolu 6 stycznia 2021 r. Triumf Republikanów Trumpa miał być zresztą najmocniejszym uderzeniem fali, która przetacza się przez nasz zachodni świat: tej jesieni populiści wygrywali wybory od Szwecji po Włochy. Wyborcy, zniechęceni do obecnych elit przez wszystkie wymienione wyżej plagi, oddawali głosy na partie oferujące proste recepty i wskazujące wrogów, których można za nie obwinić – przede wszystkim imigrantów czy po prostu innych.
Wynik wyborów w USA zaskoczył jednak wszystkich – w Senacie już wiadomo, że Demokratom udało się obronić większość. W Izbie Reprezentantów trwa liczenie głosów, zapewne górą będą Republikanie, ale ich przewaga będzie dużo niższa, niż się zapowiadało (o wyborach