Adamowi Glapińskiemu znów udało się zadziwić obserwatorów życia publicznego. 7 grudnia NBP podał, że „Pan Jacek Kurski rozpoczął pracę jako Alternate Executive Director szwajcarsko-polskiej konstytuanty w Grupie Banku Światowego w Waszyngtonie”. Ten komunikat wymaga wyjaśnienia. Prezes NBP mianował byłego szefa TVP zastępcą dyrektora wykonawczego Międzynarodowego Banku Odbudowy i Rozwoju (MBOiR), czyli tej części Banku Światowego, której zadaniem jest m.in. przyznawanie długoterminowych preferencyjnych pożyczek krajom potrzebującym (w latach 90. korzystała z nich Polska). Zarząd MBOiR tworzy 25 dyrektorów wykonawczych, którzy reprezentują państwa członkowskie Banku Światowego lub grupy tych państw, tzw. konstytuanty. W polsko-szwajcarskiej konstytuancie są Azerbejdżan, Kazachstan, Kirgistan, Serbia, Tadżykistan, Turkmenistan oraz Uzbekistan, a jej dyrektorem wykonawczym jest Szwajcar Dominique Favre. To jego zastępcą będzie Kurski.
Nic nie wskazuje na to, by o nominacji decydowały względy merytoryczne. Na CV Kurskiego składa się dziennikarstwo (dawno temu), polityka oraz kombinacja polityki i propagandy (ostatnio). Jego poprzedniczka w strukturach Banku Światowego – Katarzyna Zajdel-Kurowska – w momencie nominacji w 2018 r. miała za sobą pracę m.in. w Ministerstwie Finansów (w tym na stanowisku wiceministra), prywatnej bankowości (główna ekonomistka w Citibanku Handlowym), Międzynarodowym Funduszu Walutowym oraz zarządzie NBP. Kurski zwiedzał inne instytucje, takie jak Ruch Odbudowy Polski, ZChN, PiS, LPR i Solidarną Polskę.
Co zatem, jeśli nie kwalifikacje, zadecydowało o nagłej karierze w bankowości? Gdy we wrześniu został odwołany z funkcji szefa TVP, próbował wejść bezpośrednio do polityki. Negocjował z Jarosławem Kaczyńskim – domagał się funkcji ministra cyfryzacji, pozycji stratega kampanii wyborczej i miejsca na liście wyborczej; część rozmówców dodaje nawet, że Kurski żądał dymisji premiera.