Niezawisimaja Gazieta na marginesie niedawnego wystąpienia Dmitrija Miedwiediewa, byłego prezydenta i premiera, obecnie lidera rządzącej partii Jedna Rosja, na posiedzeniu jej władz: „Przeprowadzono wyraźny podział wszystkich sił politycznych na »patriotyczne« i »antypaństwowe«. Przez patriotyzm w ostatnich miesiącach rozumie się oczywiście nastawienie antyzachodnie, krytykę »nietradycyjnych dla Rosji« wartości, bezwzględne poparcie operacji specjalnej, i szerzej – wszelkich inicjatyw władzy w polityce zewnętrznej i działań organów państwa za granicą. (…) Jeśli jakaś partia spełnia te warunki, może pozwolić sobie na zajmowanie się polityką w Rosji, walczyć o miejsca w parlamencie, wysuwać swoich kandydatów na merów, gubernatorów, a nawet na stanowisko prezydenta. Dopuszczalne jest na przykład krytykowanie systemu oświaty, walka o obniżenie, albo przeciwnie, podwyższenie podatków, domaganie się przejrzenia reformy emerytalnej. Przy tym strefa zakazana w polityce wewnętrznej stopniowo się rozrasta. I już nie bardzo wiadomo, czy deputowany N., omawiając budżet, może oświadczyć, że priorytetem powinno być zdrowie, oświata i kultura, a nie obrona”.
Attaché z „Przeglądu” o odejściu Jakuba Kumocha z Kancelarii Prezydenta: „Z prezydentem pożegnał się listem, w którym tłumaczył swoje odejście, ale ten list mniej wyjaśnia, a bardziej zadziwia. Otóż Kumoch napisał, że brakowało mu kontaktu z rodziną, że trudno pogodzić rolę ministra i ojca, wybiera zatem to drugie. Może tak, może nie, bo dlaczego w świat poszła informacja, że wraca do MSZ i nie będzie pracował online, tylko szukana jest dla niego odpowiednia placówka dyplomatyczna. Czyli co, praca ambasadora to biwak, i to taki, że można nadrabiać wszystkie rodzinne zaległości?