Do MSZ wezwano amerykańskiego ambasadora, którego poinformowano, że polski rząd jest zaniepokojony, iż jedna ze stacji telewizyjnych, finansowana przez kapitał tego kraju, podejmuje wobec Rzeczpospolitej działania wymierzone w wielkość oraz świętość papieża Jana Pawła II poprzez twierdzenie, że wiedział o pedofilii w Kościele, co prowadzi do „osłabienia zdolności Rzeczpospolitej do odstraszania potencjalnego przeciwnika i odporności na zagrożenia”.
To, że jedna stacja może tak osłabić zdolność Rzeczpospolitej, bardzo źle świadczy o jej stanie i musi niepokoić rząd. W tej sytuacji nie dziwi uchwała Sejmu, wzmacniająca zdolności Rzeczpospolitej dzięki obronie dobrego imienia JPII. Uchwała daje odpór nagonce Stanów Zjednoczonych i ich stacji na „najważniejszego z ojców niepodległości Polski”, potwierdzając jego świętość i oczyszczając go z zarzutu, że mógł coś wiedzieć o pedofilii w Kościele.
Sejm stanął na stanowisku, że z powodu tego, że JPII jest wybitnym Polakiem, osobą świętą i fundamentem narodu, o pedofilii w Kościele nie mógł nic wiedzieć. Chociaż słychać głosy, że jeśli był tak wybitny, to może jednak powinien coś wiedzieć, zwłaszcza że niektórych księży pedofilów dobrze znał, a są dowody, że czyny kilku krył osobiście. Nie oszukujmy się; fakt, że najwybitniejszy Polak nie wiedział nic o pedofilii w Kościele, którym kierował, nawet wtedy, gdy cały świat głośno o niej trąbił, nie wystawia inteligencji Polaków najlepszego świadectwa.
W opinii ministra Glińskiego atak na świętość JPII to atak na polską rację stanu i „próba niszczenia fundamentów naszego narodu”. Fundamentów, których trwałość – tak się składa – zależy dziś od tego, czy JPII wiedział o pedofilii w Kościele i krył księży pedofilów.