ANNA DĄBROWSKA: – Po co założył pan na Facebooku profil „Oni reklamują się u Tomasza Duklanowskiego”?
MIESZKO CZARNECKI: – Kiedy usłyszałem o śmierci Mikołaja, w trzy minuty założyłem stronę na FB i w szczerych emocjach, bo jestem ojcem siedmiolatki, wrzuciłem pierwszy post wzywający reklamodawców do odcięcia się od Radia Szczecin. Pomyślałem, że przypomnę im, że to ten moment, gdy pieniądze nie są najważniejsze.
W jaki sposób „mobilizuje” pan firmy?
Zazwyczaj kontaktuję się z działami marketingu, rzecznikami prasowymi, prezesami czy dyrektorami. Przedstawiam się, wyjaśniam, w jakiej sprawie dzwonię. Często daję kilka godzin na podjęcie decyzji. Dużym korporacjom jest łatwiej. Salonowi płytek ceramicznych czy biuru rachunkowemu potrzebna jest pomoc. Wycofanie się z kampanii nie zawsze jest możliwe, dlatego ważniejsza jest deklaracja, że finansowanie Radia Szczecin nie będzie kontynuowane. Jeśli się ociągają, milczą albo – co też się zdarza – blokują mój telefon czy e-mail, to ujawniam to na Facebooku.
Napisał pan na profilu Doliny Charlotty: „Aleście nam teraz zaimponowali!”. Czym?
Nawet nie wiedziałem, że Dolina Charlotty jest sponsorem jakiegoś konkursu, w dodatku już zakończonego. Nagle ktoś podesłał mi wiadomość, że odwołali swój sponsoring, a nawet cofnęli przyznane wcześniej nagrody. To wielka rzecz. Zadzwoniłem do Doliny Charlotty, by to potwierdzić.
A jak argumentują to ci, którzy nie chcą się wycofać?
„Proszę nas nie nękać!”. Szef marketingu Bricoman przyznał, że nawet nie wiedział, że reklamują się w tym radiu. Po kilku dniach i kolejnych telefonach powiedział, że to nie takie proste.