Chwila pomiędzy sezonem smogu a szczytem pylenia leszczyny. Pewnego dnia zapuściliśmy się w podwarszawskie ostępy (umiarkowanie dzikie), żeby zwiedzić Centrum Edukacji Leśnej.
Centrum było zamknięte. Przez okno dostrzegliśmy tylko część zbiorów: kolekcję szyszek i wypchanego dzika. Uwagę zwracał za to rozległy teren z zadbanymi trawnikami, liczne wiaty, tablice dydaktyczne i ogromne modele owadów wykonane z gipsu. Nie brakowało miejsc parkingowych.
Jednak największe wrażenie robił mural, którym ozdobiono ślepą ścianę pawilonu wystawowego. W samym środku lasu wymalować mural o tematyce leśnej! Nie każdy muralista sprostałby takiemu zadaniu. To nie osiedlowy garaż z żołnierzem wyklętym ani wiadukt w barwach klubu piłkarskiego. Trzeba przyznać, że wykonanie okazało się na miarę zamysłu.
Malowidło przedstawiało profil młodej kobiety z lupą (szkłem powiększającym). Młoda kobieta przyglądała się kępie knieci błotnej (kaczeńców). Obok łodygi artyści zręcznie wkomponowali logo Lasów Państwowych.
W rozwianych włosach botaniczki znalazło się miejsce na liczne motywy leśne, takie jak liście dębowe, żołędzie i szyszki. Z kasztanowych pukli wyrastały zawilce błotne i przylaszczki pospolite. W okolicy dziewczęcego ucha przysiadł sympatyczny krogulec, lekko zdziwiony widokiem pokaźnego motyla (rusałka pawik), krążącego dokoła. Nie zabrakło pracowitych pszczółek ani prawdziwków. Wszystkie obiekty przedstawiono z realizmem i pieczołowitością, które ułatwiały identyfikację i podnosiły edukacyjną wartość muralu. Dzieło odznaczało się elegancją i finezją, przywodzącą na myśl reklamy szamponów lub malarstwo Rafała Olbińskiego. W subtelny sposób nawiązywało do surrealizmu.
Do elementów surrealistycznych należał samiec łosia wystający zza loków. Twórcy włożyli wiele wysiłku, żeby nadać pyskowi łosia odpowiednio entuzjastyczny wyraz.