Publicyści „Do Rzeczy” pochylają się nad zjawiskiem rosnącej w sondażach Konfederacji. Piotr Semka pyta o profesjonalizm: „Najbliższe miesiące kampanii wyborczej będą testem dla Konfederacji – czy jest w stanie przejść od fazy partii rzucającej wyzwanie duopolowi do roli skutecznego, a także dojrzałego gracza”.
Rafał Ziemkiewicz daje konfederatom nadzieję: „Konfederacja nie jest efemerydą, ma swoje zakorzenienie w zaświadczanych przez badania socjologiczne nastrojach społecznych. Jej elektorat jest wciąż niszowy, ale wystarczający, by myśleć o 40-osobowym klubie poselskim, co w politycznej praktyce oznaczać będzie »pakiet kontrolny« przyszłego Sejmu”.
Łukasz Warzecha przestrzega: „wejście w formalne przymierze (…) i współtworzenie rządu z Prawem i Sprawiedliwością (…) oznaczałoby krach antysystemowego wizerunku Konfederacji i, co za tym idzie, niemal na pewno jej koniec w perspektywie jednej kadencji”.
Na to wszystko odpowiada w rozmowie z „Do Rzeczy” prezes Ruchu Narodowego Robert Winnicki: „Pycha jest przyczyną zguby ludzi, narodów, partii politycznych też. Ostatnia rzecz, która nam przychodzi teraz do głowy, to pysznić się i popadać w samozadowolenie z powodu korzystnych sondaży. Przed wyborami w 2019 r. mieliśmy sondaże (…) – które nie dawały nam szans na wejście do Sejmu, mimo że ciężko pracowaliśmy, żeby osiągnąć sukces, który nastąpił. Dzisiaj nie popełnimy błędu w drugą stronę”. Czyż nie brzmi to jak hasło PiS promowane przez Beatę Szydło: praca, pokora i umiar?
Dobrze czasem przypomnieć stare cytaty. Jacek Nizinkiewicz w „Rzeczpospolitej”: „Jacek Kurski mówił po wygranych przez PiS wyborach, że po ciężkiej pracy na rzecz partii należy się ciężka zapłata.