Kraj

Dżin AI

Jestem w grupie sceptycznych fascynatów. AI weszło np. do przestrzeni kreatywnych. Fotografowie, graficy, muzycy, autorzy tekstów, aktorzy. Sam sprzedałem swój głos.

Kiedy w grudniu 2020 r. napisałem do Olgi Tokarczuk prośbę o możliwość nakarmienia sztucznej inteligencji książkami jej autorstwa i wygenerowania czterech opowiadań, które zamienię na podcast, odpowiedziała: Działajmy, sprawdzę, jak jej poszło. Monologi: „Dobro”, „Zło”, „Szczęście” i „Śmierć”, nie brzmiały źle, Noblistka dała zielone światło do publikacji. Janusz Chabior, jeden z lektorów, napisał do mnie ze studia: „Wiesz, jak przestałem szukać sensu i dałem się poprowadzić temu strumieniowi słów, to nawet dobrze mi szło”. To było zaledwie trzy lata temu.

Wtedy słychać było raczej parskanie śmiechem na niepotrzebne zabawki. Dziś strach miesza się z fascynacją. Zabawa sztuczną inteligencją jest sexy, choćby na platformie LinkedIn. Mam wrażenie, że każdy z 900 mln użytkowników tego biznesowego kanału pokazał swoje doświadczenia z ChatGPT. Technologia trafiła pod strzechy, ale jeszcze nie jest to rewolucja na miarę prezentacji iPhone’a z 2007 r. przez Steve’a Jobsa. I chyba nigdy nie będzie. Moim zdaniem miną lata (obym się mylił, bo cenię audio bardzo), kiedy zamiast pisać w wyszukiwarce internetowej: „Dobra kawa w centrum Warszawy”, będziemy mówić do telefonu: „Jestem w centrum Warszawy, ulica Nowy Świat, chcę napić się kawy na ziarnach z Kolumbii, z dodatkiem mleka kokosowego, niewielki lokal, stolik na zewnątrz, ale pod parasolem, jeśli przewidujesz deszcz”. Trudno mi sobie dziś wyobrazić, że stanie się to tak powszechnym standardem, jak pytanie wujka Google o cokolwiek przy użyciu klawiatury.

Szef OpenAI Sam Altman jest ostatnio w piarowym tournée po świecie. Spotyka się z przedsiębiorcami, naukowcami, ale też premierami i prezydentami państw. Od Macrona we Francji, przez Herzoga w Izraelu, po Yoon Suk-yeola w Korei Południowej.

Polityka 27.2023 (3420) z dnia 27.06.2023; Komentarze; s. 9
Reklama