Kraj

Kremówki

W zdrowym systemie każdy powinien mieć swoje kremówki w cukierni.

Papież po maturze chodził na kremówki, „tam była cukiernia”, a Ty dokąd chodzisz po szkole, po robocie, po zebraniu czy spotkaniu na Zoomie? W przedszkolu po zajęciach chodziliśmy na róg ulicy Dziennikarskiej (!) i Krasińskiego patrzeć na kiosk, który tam stał, albo do parku „bawić się w doktora”. Za szybą kiosku leżały obiekty kultu: gumy turbo, piłki do ping-ponga z zaprzyjaźnionej Chińskiej Republiki Ludowej, komiksy. Ukąszeni komunistycznymi metodami rodzice wysłali mnie do przedszkola, narażając na niewegańską kaszę mannę, kolektyw uprawiający leżakowanie w ciągu dnia (drzemki są dziś zrehabilitowane przez przedstawicieli branży mental health jako zdrowe dla mózgu) i szczepienia na polio. Dobrzy rodzice nie wysyłają dzieci do przedszkola, tylko dbają o progeniturę samodzielnie w domu, pilnując, by smyki nie miały żadnych towarzyszy, kompetencji społecznych i kuchni smaczniejszej niż wodzianka teściowej. No i szczepionek. Jaka szkoda, że szczepionka to nie kleszcz, którego można pęsetą wydłubać po paru dniach. Na pewno ojcowie niezłomni potrafią chociaż jakoś własnymi ustami dziecku taką szczepionkę wyssać z ramienia i wypluć na chodnik. Potem gardło spirytusem raz-dwa dezynfekują.

Po lekcjach w tysiąclatce chadzaliśmy stadnie na religię lub na chór, na górkę czy modelarstwo. Na górkę chadzało się niezależnie od pory roku. Zimą, by zjeżdżać z tejże na pupie lub sankach, a latem, by załatwiać wszelkie porachunki. A to samcy alfa bili kolegę za to, że grał na pianinie, a to koleżanki uprawiały ostentacyjne obgadywanie, ostracyzm tudzież barter: ja ci dam odpisać zadanie, a tobie nie dam. Na studiach to już w ogóle trudno sobie przypomnieć, czy było jakieś „po” czy raczej to przed zajęciami człowiek witał dzień na pętli autobusu widma.

Polityka 27.2023 (3420) z dnia 27.06.2023; Felietony; s. 95
Reklama