Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Kochane Osoby!

Taką formułką zwracają się działacze na rzecz praw LGBT przemawiający do uczestników parad równości. „Osoby”, bo świat nie dzieli się na kobiety i mężczyzn.

Owszem, nie dzieli się. „Moi drodzy” albo samo „Kochani” pewnie by wystarczyło. Jednak w „osobie” zawiera się coś więcej. Słowo to przydaje się, gdy trzeba dostrzec i uwzględnić ludzi niemieszczących się w binarnym podziale płci, pluralistycznej typologii orientacji seksualnej bądź typowym podziale ról społecznych, a nawet biologicznych. Można przecież być transmężczyzną, czyli kimś, kto przeszedł tranzycję lub po prostu poczuwa się do płci męskiej, a fizjologicznie jest zdolny do urodzenia dziecka. Mówi się na kogoś takiego „osoba z macicą”. Gdy taka osoba zachodzi w ciążę, to nie jest to koniecznie „mężczyzna w ciąży”, bo z faktu, że nie uważa się za kobietę, nie wynika od razu, że jest mężczyzną. Płciowość nie jest bowiem kategorią binarną, nawet jeśli większość ludzi jest „cis”, czyli ma jasną tożsamość pod względem płci biologicznej i zgodne z nią, trwałe i jednoznaczne poczucie tożsamości płciowej.

Jak mają się zachowywać przedstawiciele większości, od których rzecznicy mniejszości domagają się uwagi i daleko idących korekt swojego dotychczasowego zachowania i języka? Zapewne powinni wyjść naprzeciw oczekiwaniom, uważając, aby nie ulec pokusie arogancji albo protekcjonalności, co się zdarza większym i silniejszym. Jednak wyjście naprzeciw nie może oznaczać poddawania się dyktatowi ortodoksji i zastraszaniu ani wyrzekania się własnej tożsamości. Prawo do mówienia, że kobiety rodzą dzieci, a prawa kobiet to nie jest to samo co prawa transkobiet, jest prawem niepodważalnym. Można mieć inne zdanie, lecz nie wolno nikogo z tej racji wykluczać, piętnować, wyzwać od terfów [czyli uprzedzonych wobec osób trans – red.]. Pogląd, że płeć ma bazę biologiczną, a poczucie tożsamości płciowej i płeć społeczna są wobec płci biologicznej pewną nadbudową, która może być po części czymś wrodzonym lub zdeterminowanym, a po części przedmiotem swobodnego wyboru tożsamościowego, zapewne nie jest ostatnim krzykiem mody postępowego feminizmu, lecz nadal jest w pełni uprawnionym stanowiskiem, za które nie wolno nikogo karać, tak jak za rasizm.

Polityka 28.2023 (3421) z dnia 04.07.2023; Felietony; s. 88
Reklama