Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Bezpańskie miesiące

Po zakończeniu roku robi się więcej czasu. To się czuje, nawet jeśli człowiek od dawna już nie chodzi do szkoły.

Przed nami dwa bezpańskie miesiące. A może więcej, może dojdzie jeszcze początek września, jakiś nadliczbowy piątek z weekendem, ułamany czubek kolejnego sezonu.

To wielka zaleta szkolnego kalendarza – jego lata są rozsunięte. Pomiędzy zeszłym i przyszłym zostaje szczelina. Pusta działka zarośnięta nawłocią i wrotyczem. Są to zdziczałe tygodnie, gdy wszystko może się wydarzyć.

• • •

O tej porze ludzie robią remonty. Chwytają za świdry, wiertarki udarowe. Coś zrywają, burzą, miażdżą. Montują kotwy, wkręty i dyble Fischera. Tysiące dybli. Dom drży. Rzeczywiście, nasz dom trochę się zestarzał. Dawno temu zbudowali go gastarbeiterzy, wyrwani z własnych domów mołdawscy inteligenci. To był ich debiut w budowlance, tuż po upadku ZSRR. Ściany lepili z zaprawy, czasem wciskając kawałek cegły w cementowe ciasto. Wyszło nawet nie najgorzej, tylko głos się niesie jak echo po Dniestrze.

Latem sąsiedzi robią remonty. My z Martą nie remontujemy, jeszcze nie w tym roku. Na razie wieszamy pocztówki i plakaty. Przyczepiamy w kuchni bilety i papierki od cukierków. Portrety Ai Weiweia oraz Mamy Muminka (są nawet nieco podobni). Ani to galeria, ani ikonostas: reprodukcje Antoniego Michalaka, Marka Chagalla i Marty Ludwiszewskiej, seria zdjęć z fotobudki oraz kalendarz z obrazami Carla Larssona. Strach pomyśleć, co by o takim zestawie powiedziała profesor Poprzęcka.

Jest też koperta z niepokojącym napisem „Rachunki” i wyblakłe zalecenia od pani doktor M., wspomnienie zimowego dnia, gdy udało się zdobyć numerek do przychodni.

• • •

Jakiś rok temu Marta zdjęła plakat edukacyjny „Ptaki spotykane w mieście” i powiesiła w tym miejscu Europę fizyczną.

– Muszę to widzieć – powiedziała.

Polityka 29.2023 (3422) z dnia 11.07.2023; Felietony; s. 88
Reklama