ANNA DĄBROWSKA: – Państwowy Bank Pekao SA ogłosił konkurs dla KGW. Jedno koło może dostać 7,5 tys. zł. Można powiedzieć, że gospodynie mają teraz finansowe żniwa.
ANNA CZYŻEWSKA: – Z perspektywy miast wojewódzkich tego nie widać, ale na polskiej wsi koła gospodyń wiejskich to teraz fenomen. W całej Polsce mamy ponad 13 tys. kół, w samym tylko woj. mazowieckim – 1799. I ta liczba zmienia się naprawdę każdego dnia. Konkursów jest mnóstwo. Często są otwarte dla fundacji i stowarzyszeń – przynajmniej w teorii, bo mówi się, że to pieniądze dla KGW, więc nie ma co startować. Tak było choćby ze słynnymi potańcówkami, czyli konkursem organizowanym przez Narodowy Instytut Kultury i Dziedzictwa Wsi, czy wspieraniem rozwoju gospodyń aktywnych społecznie przez Samorząd Województwa Mazowieckiego. Czekamy na ich wyniki. Można powiedzieć, że robienie projektów dla kół jest po prostu modne.
O co tu chodzi, skąd ta popularność KGW?
Myślę, że to efekt finansowej motywacji. Ustawa z 2018 r., która zakłada nową formę osobowości prawnej – koło gospodyń wiejskich zarejestrowane w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa – wskazuje, że koła mogą otrzymać z budżetu pomoc finansową przeznaczoną na realizację swoich zadań statutowych. Wcześniej koła działały jako stowarzyszenia lub były w strukturach kółek rolniczych. W tym roku na tę finansową pomoc dla KGW jest zarezerwowanych 120 mln zł. To różni koła od wszystkich innych organizacji pozarządowych – fundacji i stowarzyszeń, które o jakiekolwiek pieniądze na swoje działania muszą w różny sposób zabiegać, szukać sponsorów czy pisać wnioski o granty.