Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Potańcówka plus. „Idea dobra, ale po wyborach znów zapomni się o ludowej tradycji”

Potańcówka we wsi Czempisz Potańcówka we wsi Czempisz Piotr Baczewski / Arch. pryw.
Nie zamierzam udawać, że ten program nie jest w pewien sposób polityczny. Szczególnie że rządzący wcześniej nie zajmowali się systemowym i przemyślanym wsparciem muzycznych tradycji polskich wsi – tłumaczy Piotr Baczewski, popularyzator muzyki tradycyjnej z fundacji „Muzyka Zakorzeniona”.

NORBERT FRĄTCZAK: – Narodowy Instytut Kultury i Dziedzictwa Wsi ogłosił pierwszy w swojej historii program dofinansowania potańcówek – 10 tys. zł dla kół gospodyń wiejskich i ochotniczych straży pożarnych na zabawę. Domyślam się, że panu, popularyzatorowi muzyki tradycyjnej, podoba się idea organizacji wiejskich potańcówek za publiczne pieniądze.
PIOTR BACZEWSKI, FUNDACJA „MUZYKA ZAKORZENIONA”: – Sama idea jest bardzo dobra: promocja spotkań lokalnych społeczności wokół muzyki tradycyjnej. W tym momencie głównym miejscem, gdzie prezentuje się muzykę ludową, są przeglądy. W teorii wszystko się zgadza – jest scena, muzycy, instrumenty, nagłośnienie, ktoś tego słucha, ale brakuje tego, co najważniejsze w takich imprezach – zabawy.

10 tys. zł zachęci organizatorów, żeby zrobili to jak należy?
Na pewno w tym pomoże. Żeby zorganizować porządną potańcówkę, potrzebna jest kapela. A najlepiej kilka, bo jedna może nie podołać, żeby zabawiać publikę przez kilka godzin. Ważne jest też miejsce – remiza albo dom kultury niekoniecznie są najlepszym wyjściem, bo przy muzyce ludowej najlepiej bawi się na dechach, a nie płytkach. Fajnie mieć też jakiś poczęstunek, przestrzeń do odpoczynku. I kogoś, kto poprowadzi warsztaty tańca, zachęci ludzi do wyjścia na parkiet. Do tego wszystkiego potrzebne są pieniądze.

Czytaj też: PiS ruszył z kopyta i już orze. Kupuje wieś, bo elektorat się trochę obraził

Budżet programu to pół miliona złotych. Całkiem sporo.
Zależy jak na to spojrzeć. Na funkcjonowanie dwóch największych zespołów pieśni i tańca nasze państwo wydaje kilkadziesiąt milionów złotych rocznie. I politykom, którzy na co dzień lubią się przedstawiać jako prawdziwie antykomunistyczni, nie przeszkadza, że są one żywym reliktem PRL. W tym kontekście 500 tys. zł na szerzenie idei tradycyjnych potańcówek wiejskich wcale nie wydaje się być zawrotną sumą.

Ważny jest kontekst, w którym pieniądze będą przekazywane: potańcówki muszą się odbyć między sierpniem a październikiem. Jak zauważył lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz: „Miłość do tańca rządzących budzi się przed wyborami”.
Na wiele grantów trzeba czekać długie miesiące, w tym sensie czas ten może być jakoś uzasadniony. Ale nie zamierzam udawać, że program Narodowego Instytutu Kultury i Dziedzictwa Wsi nie jest w pewien sposób polityczny. Szczególnie że rządzący wcześniej nie zajmowali się systemowym i przemyślanym wsparciem muzycznych tradycji polskich wsi, o czym wielokrotnie przekonałem się na własnej skórze. Brakuje pomysłu na stabilne finansowanie ognisk muzycznych na wsiach oraz kompleksowe wsparcie osób oraz środowisk działających na rzecz muzyki tradycyjnej. Niewykluczone, że po wyborach nadal będzie ich brakować.

Jest coś, co nie podoba się panu w programie wiejskich potańcówek?
Kilka rzeczy. Po pierwsze, punkty potrzebne do przyznania dofinansowania przyznawane są za to, że muzycy lub organizatorzy wystąpią w tradycyjnych strojach. Nie jestem przeciwnikiem strojów, ale wolę, gdy są one ubraniem, a nie przebraniem. W mojej opinii nie powinny mieć żadnego wpływu na kształt wydarzenia.

Po drugie: punkty przyznawane są za współpracę z uznanymi, nagradzanymi w konkursach i przeglądach mistrzami tradycyjnych muzyki i tańców. I znów – nie ma w tym nic złego, ale znam wiele kapel, które omijają przeglądy i konkursy szerokim łukiem albo nie są do nich dopuszczane, bo grają np. na akordeonie. Czy oni są gorsi? Nie sądzę.

Wreszcie po trzecie: w kosztach kwalifikowanych brakuje wynagrodzenia dla prowadzących tańce czy warsztaty taneczne. A jak już powiedziałem, w kontekście wiejskich potańcówek jest to ważne.

Część osób poważnie obruszyła się pomysłem przekazywania publicznych pieniędzy na wiejskie tańce.
Wiele negatywnych opinii bierze się z ignorancji czy poczucia wyższości. Niektórym osobom wiejska potańcówka kojarzy się z przaśnością, pijanym wujkiem rzępolącym coś na akordeonie, najlepiej „Hej sokoły” albo „Hej z góry, z góry jadą mazury”. Tymczasem porządna zabawa na wsi wcale nie musi tak wyglądać. Dowodem na to jest fakt, że z roku na rok mamy w Polsce coraz więcej zabaw przy muzyce tradycyjnej. Ważne, by te dobre przebiły się do społecznej świadomości. Mam cichą nadzieję, że ten program w tym pomoże.

Czytaj też: Wieś się burzy: „Wykończą chłopa!”. Czy rolnicy pozostaną wierni PiS?

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną