Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Partie listy piszą

Jak Tusk układał listy wyborcze. Kulisy zagrywki z Agrounią. „Nikomu nie przyszło do głowy protestować”

Donald Tusk i Michał Kołodziejczak Donald Tusk i Michał Kołodziejczak Radosław Pietruszka / PAP
Z Michałem Kołodziejczakiem w roli egzotycznego sojusznika i nieco odmłodzoną partią, za to bez Romana Giertycha. Listy wyborcze Koalicji Obywatelskiej na pierwszy rzut oka mogą zaskakiwać, chociaż są jak najbardziej w stylu Donalda Tuska. Kto jednak nie ryzykuje, ten nie pije później szampana.
Donald Tusk na spotkaniu w PoznaniuMikołaj Kamieński/Forum Donald Tusk na spotkaniu w Poznaniu

Fasada jest koalicyjna, ale w gruncie rzeczy to autorska lista Donalda Tuska. Szef Platformy panował niepodzielnie nad procesem jej układania, biorąc sobie oficjalne instancje partyjne co najwyżej na konsultanta. Na wstępie pozbierał od szefów organizacji wojewódzkich ich personalne typy, ale potem już robił z nimi, co chciał. Członkowie zarządu partii poznali ostateczny kształt dopiero na ubiegłotygodniowym posiedzeniu zatwierdzającym listy. Jedni wychodzili bardziej usatysfakcjonowani, inni mniej, ale nikomu nie przyszło do głowy protestować.

Podobnie byli zresztą zaskoczeni doproszeniem AgroUnii. Rozmowy z Michałem Kołodziejczakiem toczyły się bowiem w dyskrecji i Tusk nie ryzykował sondowania nastrojów na zapleczu. W Platformie panuje jednak przekonanie, że szef wie, co robi.

Platformersi z dłuższym stażem dają do zrozumienia, że takiego zawierzenia woli szefa nie było nawet w czasach rządzenia. Bo też autorytet byłego premiera po paru sezonach w światowej polityce dodatkowo urósł. Z kolei flauta epoki międzytuskowej utwierdziła partię w przekonaniu, że projekt ma sens jedynie pod kuratelą ojca założyciela. To swoista wspólnota losu: kiepski wynik wyborczy może ostatecznie zakończyć karierę polityczną Tuska, ale nikt w Platformie nie może też mieć pewności, że partia przetrwa ostateczne odejście przywódcy.

Nie powinno więc dziwić, że nieszablonowana zagrywka z AgroUnią została przyjęta niemalże stoicko. Chociaż to ze strony Tuska krok nieco desperacki. W pewnym sensie upichcił swoim wyborcom ersatz wielkiego bloku, którego sam przecież nie zdołał dopiąć. Swoje też zrobiła sondażowa stagnacja, niedająca się od wielu tygodni niczym przełamać. Sytuacja aż się prosiła o to, żeby wyjść poza rutynę i czymś zaskoczyć. Tyle że w kooptacji AgroUnii trudno się doszukiwać taktycznej głębi.

Polityka 35.2023 (3428) z dnia 22.08.2023; Polityka; s. 18
Oryginalny tytuł tekstu: "Partie listy piszą"
Reklama