Nie tylko w partii odnotowano wzmożoną aktywność Rafała Trzaskowskiego. Zupełnie jakby kampania trwała i trzeba było zabiegać o głosy wyborców. Sprawdziliśmy, co się za tym kryje.
Po wyborach prezydenckich wielu wyborców Rafała Trzaskowskiego ma poczucie utraty sensu – politycznego i moralnego. Ale to tylko przełom epok: skończył się romantyzm, zaczął pozytywizm.
Końca Trzeciej Drogi nie zaklasyfikujemy do kategorii „zaskoczenie”. To zresztą projekt, którego fundamentem był strach – i niewiele więcej. A co będzie teraz?
Po przyjęciu wotum zaufania rząd Donalda Tuska kupił sobie parę tygodni spokoju, ale sam premier nie wychodzi z tej operacji wzmocniony. Stracił sporo autorytetu w oczach swoich wyborców, koalicjantów, nawet macierzystej formacji. Czy zdoła jeszcze odwrócić złą passę?
Ścieżka do sukcesu jest kręta i wąska, a do przepaści prowadzi autostrada. Gdyby Tusk wybrnął i z takiej opresji, już więcej nic by nie musiał.
Nazajutrz po wyborach w obozie władzy otworzył się worek wzajemnych pretensji. Mniejsze partie podważyły pozycję premiera, czego ten nie przyjmuje do wiadomości. Trudno oprzeć się wrażeniu, że wszystko tu jest robione od niewłaściwej strony.
Najwyraźniej Donald Tusk nie uważa, że jego rząd jest słaby. Nie przyjmuje też zarzutów, że sprawy idą zbyt wolno. Wyszedł z przykrej procedury głosowania nad wotum zaufania wzmocniony. Ale Kaczyński z Nawrockim nie będą brać jeńców.
Ważny dzień dla koalicji. Premier wygłosił exposé i usłyszał prawie 270 pytań. W głosowaniu nad udzieleniem rządowi wotum zaufania 243 posłów opowiedziało się za, przeciw były klub PiS, Konfederacja i pięcioosobowe koło Razem.
Hołownia jest zbyt szczupły, żeby mocno rozhuśtać koalicyjną łódkę, ale wystarczająco wysoki, żeby nazbyt wiercąc się i podskakując, wypaść za burtę.
Po tej dramatycznej nocy trudno będzie się otrząsnąć jeszcze długo, być może przez lata. Szóstym prezydentem Rzeczpospolitej został człowiek z życiorysem, który powinien go wyłączyć z życia publicznego. To nie tylko katastrofa polityczna, ale też etyczna.