Wznowiony mecz
KO kontra PiS: depresja chyba minęła, mecz wznowiony. Nastąpi atomowa wymiana ciosów?
Niemal każdy argument używany w atakach na dzisiejszą władzę wydawał się krytykom słuszny, a nawet bardzo surowe oceny – w pełni zasłużone. Nie ma co ich powtarzać, pojawiały się od długiego czasu, popularność rządu spadła do stanów niskich, a kondycja koalicji jako całości wygląda dość marnie. Ale też takie postrzeganie sytuacji ma swoje konsekwencje: wówczas właściwie wszystko, co robią rządzący, jawi się jako się złe, nieporadne, niewłaściwe, nietrafione i bezsensowne. Tworzona jest atmosfera upadku i beznadziei.
Zwycięstwo Karola Nawrockiego dokonało spustoszenia w obozie demokratów. Mimo że wiadomo, jak działa mechanizm takiej sterowanej traumy i że właśnie o to chodzi partii Kaczyńskiego, wielu się jej poddało, uległo politycznej melancholii i rezygnacji. A orientacja w mechanizmach politycznych oznacza również odporność na sugestie przeciwników, odróżnianie własnych przemyśleń od konstruktów marketingowych sztabów i zastosowanych algorytmów.
Wiele wskazuje na to, że demokraci w dużej części popadli w zaawansowaną ojkofobię – jak niechęć do „swoich” nazwał kiedyś Jarosław Kaczyński – i brak silnego przekonania, że nadal warto zabiegać o liberalny system. Stale się mówi o tym, że „wszystko się zmieniło”, „niczego się nie nauczyliśmy”, „świat liberałom odjechał”, „Europa idzie na prawo”, o USA nie wspominając. Pojawiają się zatem pytania, co dalej, dokąd prowadzi ciąg myślowy, w którym dominuje negacja tego, co się wydarzyło po 2023 r. Pogłębiają się rozczarowanie, marazm i frustracja. „Moje rozczarowanie rządzącą koalicją, która jest bezsilna, bezradna i bierna wobec PiS, powoduje obrzydzenie do polityki w ogóle. Jedynie minister Żurek błyszczy jaśniej” – napisała jeszcze kilka dni temu jedna z użytkowniczek X.