Wszyscy jesteśmy z Sulejówka
Wszyscy jesteśmy z Sulejówka. Tajemnica wysokiej frekwencji w tym niedużym mieście
Scenografia. W czwartek rano, dwa dni przed ciszą wyborczą, do magistratu zatelefonowano z Partii, że zaraz przyjeżdża osobiście prezes-wicepremier Kaczyński. Korytarzami przeleciał piorun kulisty. Należało błyskawicznie przygotować anturaż przemówienia prezesa, zapewnić mu bezpieczeństwo oraz frekwencję. Wybrano Glinianki, zrewitalizowany park, który zawsze sprawdzał się scenograficznie jako tło ludzi Partii. To właśnie tutaj Andrzej Duda ogłosił społeczeństwu głośną doktrynę umasowienia oczek wodnych. Z tej okazji zaludniono puste Glinianki statystami. Nad stawem postawiono wędkarzy, którzy zwykle łowią za torami, bo cały wędkarski Sulejówek wie, że Glinianki to bezrybie. Łowili więc w zawstydzeniu. Na ławce posadzono emerytów w trakcie probabilistycznej rozmowy. Władza już miała Sulejówek przećwiczony, jako i matecznik, i makietę.
Prezes-premier Kaczyński okazał się mniej kłopotliwy. Przywiózł własną frekwencję i własnego pewniaka do Sejmu, Cieślikowskiego, członka Partii – oficjalnie „pracownika biurowego, asystenta prezesa Partii d/s koordynacji struktur w terenie oraz głównego specjalistę d/s floty i logistyki”. A gdyby ktoś pytał szczerze, to swego kierowcę. Prezes namaścił go jako wybitnego znawcę regionu, w którym leży Sulejówek. Policji było tyle, co na meczach wysokiego ryzyka na pobliskim stadionie Victorii Sulejówek. Wszystko się powiodło rytualnie – Kaczyński przypomniał, że Tusk jest do niczego i że jeśli zostanie wybrany, zniszczy Polskę. Kawalkada limuzyn ruszyła do centrali budować bezpieczną przyszłość.
Widoki. Przy dobrej pogodzie z Sulejówka widać Warszawę, drapacze chmur na zachodnim horyzoncie. Remigiusz Górniak, wiceburmistrz miasta, zauważa, że tutejszy sejmowy okręg wyborczy nr 18 ma elementy absurdu, ponieważ leżąc 20 km od Pałacu Kultury, Sulejówek wybiera posłów aż pod wschodnią granicą Polski.