Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Szkwał

Kobieta w garsonce teatralnie łapie się za głowę, pochylając nad biurkiem. Matka krzywi się i zamiera w czasie radosnej zabawy z dziećmi. Mężczyzna idący ulicą niespodziewanie zatrzymuje się z cierpiącą miną. Co ich łączy? Ból.

Reklamy środków przeciwbólowych – w szczególności jesienią, kiedy sezonowe przeziębienia przetaczają się przez Polskę jak fronty – zajmują większość bloków reklamowych. Konstruowane są według schematu: ból – lek przeciwbólowy – szczęście. Środek przeciwbólowy nie jest tutaj zwykłym lekarstwem, ale cudownym panaceum, które może zaprosić do życia spełnienie i spokój.

Kadry reklamy opowiadające o cierpieniu są wyprane z koloru. W kadrach ukazujących rezultat zażycia preparatu można zobaczyć dobre życie w ciepłej palecie barw, widzimy ludzi, którzy odzyskali poczucie sensu, znowu są produktywni. Wniosek: leki przeciwbólowe przywracają szczęście. Ale taki efekt tylko z pozoru jest niegroźny.

Na marzeniu o świecie bez bólu zbudował swoje imperium Richard Sackler. Jego farmaceutyczny projekt, lek OxyContin, był reklamowany jako środek, który uwolni ludzkość od bólu. Każdego – od bólu głowy, poprzez bóle pooperacyjne, aż po psychiczne cierpienie i lęk. Wraz z obietnicą natychmiastowej ulgi pojawiała się obietnica uzdrowienia z bólu egzystencjalnego. W znakomitym serialu „Lekomania” Richard Sackler prezentowany jest nie tyle jako korporacyjny chciwiec, ale bardziej jako samozwańczy prorok. Purdue Pharma wytwarza coraz bardziej naładowane substancją czynną tabletki, obiecuje coraz więcej – wbrew faktom, które świadczą o tym, że lek uzależnia i zabija. Obietnica zaś wciąż przyciąga nowych „wierzących”. Sackler miał rację – ból pozostaje częścią życia, z jaką sobie nie radzimy. System, w jakim żyjemy, pozwala nam ból jedynie wypierać i udawać, że on nie istnieje.

W książce „The Tools” Phil Stutz, światowej sławy terapeuta, przyznaje, że w ciągu kariery psychoterapia bywała dla niego rozczarowaniem – spotkania trwały latami.

Polityka 47.2023 (3440) z dnia 14.11.2023; Felietony; s. 95
Reklama