Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Był szatan, jest i czarownica

Fot. Wojciech Surdziel, AG Fot. Wojciech Surdziel, AG
„Dziś Polska jest tutaj' - oświadczył Jarosław Kaczyński umizgując się do zgromadzonych na Jasnej Górze słuchaczy Radia Maryja. Gdy to mówił, maszyny drukarskie właśnie zaczynały powielać zapis wypowiedzi Ojca Dyrektora, w której pani prezydentowa występuje jako czarownica, a prezydent jako oszust. To zdarzenie może mieć poważne znaczenie dla przyszłości polskiej sceny politycznej.
Ojciec Tadeusz Rydzyk jest jednym z najbardziej jaskrawych przykładów słabości polskiego państwa w okresie transformacji, kiedy władza publiczna skłonna była iść na niemal każdy kompromis byle nie ryzykować konfliktu z Kościołem. Jest to także najbardziej jaskrawy przykład moralnej słabości polskiego Kościoła, którego mocno podzielona hierarchia - mimo kilkakrotnie podejmowanych prób - nie była w stanie zmusić toruńskiej rozgłośni ani do przestrzegania zasad katechizmu (np. w sprawie antysemityzmu), ani do podporządkowania się nauczaniu polskiego papieża (np. w sprawie Unii Europejskiej).

Mając poparcie części Episkopatu, działające pod pozorem ewangelizacji Radio Maryja stworzyło w III RP potężne i tajemnicze imperium polityczne funkcjonujące na granicy prawa. Już w latach 90. jego siła była tak duża, że toruńska stacja mogła sobie pozwolić na nieskładanie dorocznych sprawozdań finansowych w KRRiT, co w przypadku każdej innej stacji skończyłoby się utratą koncesji. Ojcu Rydzykowi włos jednak z głowy nie spadł, a jawnie lekceważona Rada przyznała mu jeszcze koncesję na satelitarną stację telewizyjną. Także fiskusowi nigdy się nie udało wyjaśnić tajemnic finansowych zakonnej rozgłośni, a żaden rząd i ekipy lustratorów nie odważyły się do końca zbadać podejrzanych powiązań Ojca Dyrektora z tajnymi służbami na Wschodzie i z dziwnymi ośrodkami w Niemczech.

Podnoszone przez media pytania, jak to możliwe, że polska katolicka stacja korzysta z wojskowych nadajników w Rosji, nie doczekały się rzetelnej odpowiedzi. Nawet podejrzane operacje finansowe najbliższego współpracownika Ojca Dyrektora i aferalna sprawa zbierania przez stację świadectw udziałowych na ratowanie Stoczni Gdańskiej (która nic na tym nie skorzystała), nie doczekały się osądzenia.

Reklama