Wprawdzie większość Polaków oczekuje, że to polityka będzie wolna od Kościoła, ale od czegoś trzeba zacząć. Aktywny w sprawach publicznych dominikanin Paweł Gużyński wymyślił kampanię pod odwrotnym hasłem: „Kościół wolny od polityki”. Prowadził ją przez kilka ostatnich miesięcy z grupą osób zebranych w Kongresie Katoliczek i Katolików, z młodszymi wolontariuszami, ale nie tylko – zaangażował się np. prof. Andrzej Zoll, były rzecznik praw obywatelskich i prezes Trybunału Konstytucyjnego. W ostatnią niedzielę o. Gużyński podsumował tę kampanię na forum Kongresu w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej w Gdańsku.
Aktywiści interweniowali 72 razy. Robili to, gdy dostawali zgłoszenia o obecności partyjnej propagandy w przestrzeni kościołów. Weryfikowali je, potem pisali maile, dzwonili – starali się zmuszać do reakcji kościelnych hierarchów. Najbardziej efektowna okazała się sprawa posła PiS Jarosława Zielińskiego (to ten, który kilka lat temu jako wiceminister spraw wewnętrznych wykorzystał policjantów z białostockiej prewencji do wycinania konfetti na uroczystości ze swoim udziałem). Jak mówił o. Gużyński, Zieliński „pozwolił sobie wejść na ambonę podczas mszy w Narewce i głosić 25 minut czystej propagandy, a w tym czasie proboszcz był uśmiechnięty od ucha do ucha”. Było to w środku kampanii wyborczej, a dokładniej w rocznicę śmierci Danuty Siedzikówny „Inki”.
Interwencja skończyła się w sposób odwrotny do zamierzonego, ale wiele mówiący o obecnych szansach na Kościół wolny od polityki. Otóż po tym jak o. Gużyński opublikował w mediach społecznościowych krótki komentarz wideo (tzw. rolkę) do mowy Zielińskiego i braku publicznej reakcji miejscowego biskupa Józefa Guzdka, ten ostatni zadzwonił do jego przełożonego w zakonie dominikanów, mówiąc, że czuje się pomówiony i domaga się przeprosin.