Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Pasmo kobiece

Szufladkowanie, profilowanie, targetowanie, upupianie to specjalność rynku.

„Widzę cię w paśmie kobiecym. A ciebie w podróżniczym” – pierwsze zdanie skierowano do Grażyny, drugie do jej kolegi po piórze. Odparła, że widzi się w drugim paśmie, bo jest podróżniczką, była w Kongu i o nim napisała powieść. A na co dzień mieszka w Brukseli, zatem kursowanie między krajami, kulturami, językami jest jej chlebem powszednim. W toku konwersacji okazało się jednak, że to nie ma znaczenia, bo literaturę, spotkania z pisarkami i pisarzami czy festiwal literacki trzeba jakoś sprzedać. A do tego najlepiej nadaje się przymiotnik „kobiece”.

„Czy jako mężczyzna również mogę sięgnąć po pani książkę?”, zapytał z kolei Sylwię inny mądrala. Umysł zatkał mu się na informacji, że tekst został napisany przez kobietę i jego bohaterkami są m.in. kobiety.

Opadanie rąk i zgrzytanie zębami nie oddają tego, co dzieje się z człowiekiem piszącym, który widzi przed sobą ciasnotę szufladki z napisem „literatura kobiet”. Ta etykietka jest jak plotka, ani tego odmyć, ani odskrobać. Relikt w postaci definiowania pisania jako literatury kobiecej, niezależnie od tego, o czym autorka pisze, jest ewenementem społecznym, który nie ma swojego odpowiednika w innych zawodach. Nie istnieje kobieca stomatologia, prawo kobiece czy kobiece dziennikarstwo, które różni się od zwykłego tym, że zajmują się nim dentystki, prawniczki czy dziennikarki. Oczywiście ważne jest doświadczenie zależne od naszej płci kulturowej i tego, w jaki sposób wpychają nas w szufladki społeczne stereotypy. O tym mówić trzeba – krytycznie. Ale tworzenie kobiecego getta tylko dlatego, że łączy nas płeć biologiczna to absurd.

„Czy będzie też pasmo męskie?”, zapytała Grażyna, ale odpowiedziała jej cisza. „Pasmo kobiece” koniecznie, ale już nie „pasmo męskie”.

Polityka 51.2023 (3444) z dnia 12.12.2023; Felietony; s. 97
Reklama