Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Zmierzch filozofii

Skończył się monopol filozofów na mądre gadanie.

Nietzsche napisał „Zmierzch bożyszcz”, a jako że mój sentyment do Fryca nie ustaje, swoją właśnie wydaną w wydawnictwie Austeria książkę zatytułowałem „Zmierzch filozofii”. To nie prowokacja, nie paszkwil na darmozjadów i nieudaczników ani nie manifest wychwalający wszechpotęgę nauki i zbędność filozofii. To opowieść o wzniosłym i pięknym projekcie starożytnych, który całkiem dobrze się udał, lecz po dwudziestu sześciu stuleciach wypełnił swoją misję i powoli musi zwijać żagle. Nie dlatego, że ludzie przestaną myśleć o trudnych, istotnych, a wręcz fundamentalnych sprawach, które niekoniecznie są przedmiotem którejś ze specjalności naukowych. Ludzie będą nadal myśleć, i to nawet mądrzej niż dawniej i dziś, lecz nie zanosi się na to, by często mieli chęć nazywać to filozofią i podciągać pod kojarzone z tym słowem myślowe tradycje oraz instytucje. One wszystkie będą sobie wprawdzie istnieć jeszcze długo, lecz jedynie na marginesie życia umysłowego. Tak jest zresztą już dzisiaj, choć wielu filozofów zdaje się tego nie zauważać.

W końcu nie brakuje filozoficznych celebrytów. Na poziomie popularnym, podobnie jak w wąskich, scholastycznych specjalizacjach filozofia może się nawet wydawać rześka i dziarska jak nigdy. Tylko że gwiazdorstwo to ledwie filozofii podróbka lub przeróbka, zaś akademickie enklawy profesjonalności zwykle funkcjonują tak jak sekty i nie znajdziemy w nich wielkiej mądrości ani geniuszu. Gdyby Husserl albo Heidegger chcieli dziś zarobić jakieś punkty za publikacje, mogliby co najwyżej liczyć na przyjęcie do druku ich artykułów na temat czegoś tam u Husserla czy Heideggera, a i z tym nie poszłoby łatwo. Nietzsche raczej też nie przebiłby się ze swymi zbiorami aforyzmów w żadnym dobrym wydawnictwie. Za dużo mamy dziś dobrych książek.

Polityka 3.2024 (3447) z dnia 09.01.2024; Felietony; s. 89
Reklama