Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Marketing doświadczeń

Przegapiłem moment, gdy wszyscy zostaliśmy projektantami, producentami i konsumentami doświadczeń. W schyłkowym kapitalizmie uprawiamy łowiectwo i zbieractwo doznań.

Kiedy sprawy idą już całkiem źle, szewc wiesza kartkę „Likwidacja”. Ajent stacji benzynowej ogłasza awarię dystrybutora. Właściciel „Paris Pâtisserie”, dotknięty obojętnością grochowskiej klienteli, pisze „Do wynajęcia” na odwrocie starego biznesplanu.

Co innego dostarczyciel usług cyfrowych. Ten likwiduje z dumą. Przysyła maila, w którym zawiadamia o dyskontynuacji naszej ulubionej usługi. Objaśnia, że musi się pozbyć słabych serwisów i kulawych funkcji, żeby reszta pakietu usług wesoło ganiała po kniejach. I żeby nic nie zakłócało harmonii cyfrowego doświadczenia.

• • •

Przegapiłem moment, gdy wszyscy zostaliśmy projektantami, producentami i konsumentami doświadczeń. (Doświadczenie to odpowiednio spreparowane wrażenie. Wypchane, zasuszone lub zabalsamowane). W schyłkowym kapitalizmie uprawiamy łowiectwo i zbieractwo doznań. Przechowujemy zdobycz w kuferkach i szkatułkach. Robimy sobie naszyjniki z wakacji, kolacji i książek. Naszyjniki grzechoczą, podkreślając wysoki status społeczny.

Stykam się z tym w pracy. Kiedyś w firmie projektowaliśmy znaki, okładki i plakaty. Potem – nie bez zażenowania – tłumaczyliśmy kontrahentom, że pracujemy nad identyfikacją wizualną lub architekturą tożsamości marki. Było nam trochę wstyd, ale przynajmniej brzmiało to profesjonalnie.

Czasy się zmieniły. Przyszli nowi ludzie. Pytamy: „Czym się zajmujecie, osoby projektujące?”, i słyszymy, że projektowaniem doświadczeń. Czyich doświadczeń? Użytkownika, klienta, konsumenta.

Kino poleca wzbogacone doświadczenie oglądania filmu. Sklep ma w ofercie wszechstronne doświadczenie zakupów. Basen – doświadczenie tropików (grzybicę). Kanapa – doświadczenie drzemki.

Polityka 6.2024 (3450) z dnia 30.01.2024; Felietony; s. 88
Reklama