Jesteśmy pod wrażeniem waszych wysiłków zmierzających do odtworzenia praworządności – oświadczyła w piątek w Warszawie przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, zapowiadając odblokowanie pieniędzy na polski KPO i środków z Funduszu Spójności. To 137 mld euro. KE odblokowuje pieniądze, mimo że żadna ustawa dotycząca przywracania praworządności jeszcze nie została uchwalona. „To dowód, że pieniądze blokowano z przyczyn politycznych” – komentują politycy PiS. I w sumie to prawda: poprzedni rząd wprowadzał, pod presją, rozmaite zmiany, ale były one pozorne: nie poprawiały stanu praworządności. Koalicja może się zaś wprawdzie wylegitymować tylko projektami ustaw, ale za to są to projekty realnie naprawcze, które wcześniej czy później zostaną wprowadzone. Firmuje je mający zaufanie także za granicą minister Adam Bodnar. To, że Bruksela nie ufa władzy działającej w złej wierze, a ufa tej, której cele i wartości są zbieżne z unijnymi, jest racjonalne i zrozumiałe.
Tym bardziej że rząd Tuska, a konkretnie minister Bodnar, legitymuje się działaniami bez zmiany prawa: odbiciem z rąk ludzi PiS Prokuratury Krajowej, wymianą szefów prokuratur ostentacyjnie działających na zamówienie polityczne poprzedniej władzy i wyborem – z udziałem prokuratorów i po publicznym wysłuchaniu kandydatów – nowego prokuratora krajowego (komisja konkursowa w MS wskazała na to stanowisko Dariusza Korneluka). A także: przejęciem spraw dyscyplinarnych przeciw sędziom, wytoczonym przez rzeczników dyscyplinarnych działających dla poprzedniej władzy, przez – przewidzianych prawem PiS – rzeczników wyznaczonych przez ministra; odwołaniem najbardziej dyspozycyjnych wobec władzy prezesów sądów; wprowadzeniem zmian organizacyjnych w pracy sadów i prokuratur, które można ustanowić rozporządzeniem i w ten sposób np.