Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Niewygodny głos

Fascynacja rosyjską kulturą i wiara Zachodu w to, że z Rosją można się jednak dogadać, to już pieśń przeszłości. Dziś mówi się o kryminalnym reżimie i wymienia jego ofiary.

Julia Nawalna staje przed mikrofonem. Blond włosy zaczesane do tyłu, oczy zaczerwienione od płaczu. Ale jej głos nie drży, mówi stanowczo. Jest przyzwyczajona do publicznych występów, przez wiele lat pełniła rolę rzeczniczki swojego męża. Tym razem jednak występ jest specjalny. Julia właśnie dowiedziała się, że Aleksiej nie żyje.

Nawalny był przez wiele lat krytykiem korupcji w rosyjskim rządzie, później stał się liderem masowych protestów. Od 2011 r. władze rosyjskie starały się go uciszyć, wytaczając mu kolejne procesy, między innymi o malwersacje gospodarcze. Trzy lata temu próbowano go otruć. Przeżył i podjął decyzję o powrocie do kraju, chociaż i on, i żona wiedzieli, że w Rosji Nawalny zostanie aresztowany. Kiedy potwierdzono informację o „nagłym zasłabnięciu i śmierci” męża, Julia wystąpiła w Monachium na konferencji.

„Zastanawiałam się, czy powinnam być tutaj, czy jak najszybciej wrócić do swoich dzieci. Ale potem pomyślałam, co na moim miejscu zrobiłby mąż. I jestem pewna, że byłby tutaj […] chciałabym wezwać całą scenę polityczną, wszystkich ludzi na świecie, abyśmy zjednoczyli się przeciwko temu złu i pokonali reżim, który panuje obecnie w Rosji”. Słowa wdowy po opozycjoniście wstrząsnęły nie tylko uczestnikami monachijskiej konferencji do spraw bezpieczeństwa. Potwierdziły, że domaganie się pociągnięcia do odpowiedzialności Putina jest coraz częstszym motywem krytyki jego rządu, zwłaszcza od czasu bombardowań Ukrainy.

Nie tylko Julia Nawalna zabrała publicznie głos w obronie najbliższych. Pewna Rosjanka, która przeżyła oblężenie Leningradu, teraz po śmierci Nawalnego przyszła złożyć kwiaty w Moskwie. „Dość rozlewu krwi, dość nienawiści, dość tego wszystkiego. Żony zostały bez mężów, matki bez synów.

Polityka 10.2024 (3454) z dnia 27.02.2024; Felietony; s. 88
Reklama