Kierownictwo Muzeum Fitzwilliama w Cambridge postanowiło ostrzec zwiedzających wystawę, głównie krajobrazów autorstwa brytyjskich malarzy, przed „uczuciami dumy narodowej”, jakie te krajobrazy mogą u nich wywołać. Specjalnie przygotowane tabliczki uprzedzają, że prezentowane wiejskie pejzaże „mogą budzić poczucie lojalności oraz dumy z ojczyzny”, gdyż przedstawiają wieś tradycyjnie postrzeganą jako bezpośredni łącznik z przeszłością, „a zatem prawdziwe odzwierciedlenie istoty narodu”. Niestety, „z tymi uczuciami narodowymi wiąże się implikacja, że poczucie przynależności mogą mieć tylko ci, którzy są historycznie związani z tą ziemią”, co może być przyczyną powstawania uczuć nacjonalistycznych.
Ostrożności kierownictwa muzeum trudno się dziwić; nie wykluczam, że po obejrzeniu prac takich malarzy jak Constable, niejeden Anglik, gwałtownie przepełniony miłością do ziemi ojczystej, utraci angielską flegmę i w poczuciu „przynależności do określonej wspólnoty” stanie się agresywny wobec przedstawicieli innych wspólnot oraz miłośników innych pejzaży. Może także pojawić się u niego chęć natychmiastowego dania upustu swojej dumie oraz gotowość do eliminacji tych, którzy chcieliby mu w tym przeszkodzić.
Nie chcę nikogo straszyć, ale to zjawisko może dotyczyć także malarstwa w innych krajach. Kto wie, do czego zdolni byliby pod wpływem płócien pędzla Chełmońskiego czy Gersona patrioci tacy jak Bąkiewicz? Jaka jest gwarancja, że poseł Braun po obejrzeniu „Święta trąbek” Gierymskiego, w porywie dumy z tego, że jest Polakiem, a nie Żydem, ponownie nie chwyci za gaśnicę?
Jestem za tolerancją i jak najszerszym dostępem do kultury, ale nie wiem, czy takie osoby należy wpuszczać na wystawy polskiego malarstwa, zwłaszcza pejzażowego.