Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Popatrz

14 kwietnia obchodziliśmy Międzynarodowy Dzień Osób w Kryzysie Bezdomności – może to dobry pretekst, żeby zapoznać się z tym, co robią pomagające im organizacje.

Kiedy poznałam Ulę, nie mogłam się napatrzeć na grację jej ruchów, rodzaj wcielonej elegancji i godności, z którą się nosiła. Zupełnie nie zauważałam tego, czego ona się wstydziła – włosów, z których zeszła farba, zmęczonej twarzy, zniszczonych zębów. Od razu natomiast zauważyłam, jak buro się ubrała – jakby chciała wtopić się w jeszcze wówczas dość ponurą aurę przedwiośnia.

O osobach w kryzysie bezdomności najczęściej myślimy jako o figurach społecznego dyskursu albo o nieożywionych elementach miejskiego pejzażu. Przez pryzmat liczb czy przykładów w raportach albo wręcz jako jakichś „przeszkód” w drodze do domu czy sklepu. Wykonujesz slalom mentalny i realny – i po problemie. Raczej nie pojawia się przestrzeń na spostrzeżenie, że każda taka mijana postać to osoba, która ma swoją biografię i szczególność. Jeśli nawet nasza percepcja wykona pewien wysiłek i dostrzeże na przystanku albo w zacisznym miejscu na skwerku osobę, która usiłuje się ułożyć do snu – umysł spieszy z podpowiedzią równie szybką, co zamykającą – „a, to jeden z tych”. Nie wiadomo do końca, o co chodzi, ale to jacyś „oni”, mieszkańcy miasta równoległego, którzy nigdy nie będą stanowić części naszej codzienności. Przynajmniej tak nam się wydaje. Nie mieszczą się w horyzoncie naszej empatii.

Jeśli skrócą do nas dystans, spotykają się z naszym wstrętem i lękiem. Jest to znany mechanizm psychologiczny, że jeśli jakaś osoba budzi tak intensywne emocje, to mówią one przede wszystkim o nas – o naszych obawach. Boimy się zauważyć, że funkcjonujemy w tej samej rzeczywistości, w której my także możemy kiedyś stać się bezdomni. Nie chcemy zakładać takiej możliwości, bo nie jest komfortowa. A jednak domność nie jest dana „na zawsze” – możemy nagle stracić nasz dom, może przyjść wojna, możemy zachorować albo zostać oszukani – nie mamy pewności, że my zawsze będziemy tu, a jacyś oni – tam.

Polityka 17.2024 (3461) z dnia 16.04.2024; Felietony; s. 87
Reklama