Zarządzanie Tuskiem
Zarządzanie Tuskiem. Tej ekipie wyraźnie brakuje planu, jeszcze nie wyszła z kolein PiS
Nieoczekiwanie, i po raz pierwszy od upadku rządów PiS, doszło do ogólnopolskiego protestu mediów, w którym wzięło udział niemal 400 redakcji. Przypomnę, że poszło o uchwaloną właśnie przez Sejm ustawę o prawie autorskim w świecie cyfrowym. To spóźniona o kilka lat implementacja, czyli wdrożenie do polskiego prawa, obowiązującej już we wszystkich krajach Unii dyrektywy. Nakazała ona globalnym gigantom technologicznym, takim jak Google czy Facebook, wypłatę należytych rekompensat twórcom i mediom, których produkcje wykorzystują, budując własne zasięgi, internetowy ruch i wpływy reklamowe. Unia wkroczyła w ten obszar, ponieważ dysproporcja sił między, głównie amerykańskimi, tzw. BigTechami a rozproszonymi europejskimi wytwórcami treści jest tak gigantyczna, że tylko zbiorowo i przy użyciu twardych instrumentów prawnych można owe rekompensaty wymusić.
Polska „branża kreatywna” oczekiwała, że państwo stanie tu po jej stronie, m.in. przyjmując na siebie rolę mediatora w przypadku przeciągającego się sporu z BigTechami o należne tantiemy. Ten postulat, jak i wiele innych, został kompletnie zignorowany przez Sejm, który niemal jednogłośnie przyklepał ogólnikową, bezzębną ustawę. Że PiS wystąpił przeciw interesom polskich niezależnych mediów i twórców, to nie dziwi, bo czynił tak konsekwentnie przez całe swoje rządy, ale że demokratyczna koalicja postąpi tak samo, w dodatku z dużą dozą arogancji, to już wywołało oburzenie. Stąd hasło protestu: „Politycy! Nie zabijajcie polskich mediów!”. Teraz, sądząc z deklaracji polityków, można spodziewać się nowelizacji ustawy, a premier Tusk osobiście zaprosił organizatorów akcji na konsultacje. Ale ciekawa jest forma, w jakiej to uczynił.
Po pierwsze, zaproszenie zostało wysłane wpisem na portalu X, d.