Henryk Petrich (ur.1959)
Jest trenerem, bokserem, 8-krotnym mistrzem Polski, wicemistrzem Europy z Turynu w roku 1987, brązowym medalistą mistrzostw świata w Reno (USA) w roku 1986 i brązowym medalistą Olimpiady w Seulu w 1988 roku. Zawodnik Widzewa Łódź, Legii Warszawa i Iglopolu Dębica i Walki Zabrze. Trenowany m.in. przez Wiesława Rudkowskiego, Sylwestera Kaczyńskiego, Andrzeja Gmitruka.
Czy bokserzy oglądają filmy Sylwestra Stallone?
Raz widziałem jeden z odcinków "Rocky'ego" w telewizji i w ogóle mnie nie zainteresował.
Każda walka jest na śmierć i życie?
Może nie na śmierć i życie, ale w ringu nie ma przyjaciół. Musi być agresja, gdy wychodziłem na ring z moim przyjacielem Stanisławem Łakomcem (a boksowaliśmy 14 razy), musieliśmy walczyć. Albo bracia, Paweł i Grzegorz Skrzecz – to samo, musieli walczyć przeciwko sobie. Poza ringiem zgoda, a na nim walka.
Zawsze kibicuje Pan Polakom?
Zawsze kibicuję Polakom tylko, że ja należę do tych kibiców obiektywnych i kiedy Krzysztof Włodarczyk wywalczył tytuł mistrza świata na Warszawskim Torwarze, wszyscy byliśmy zgodni, że on tej walki nie wygrał. W Polsce mamy teraz mało dobrych zawodników amatorskich.
Dlaczego nie mamy?
(Śmiech) Bo zaraz ich zgarną do zawodowstwa, a tam są pieniądze i łatwiej zdobyć tytuł „Mistrza świata”: organizują walkę, znajdują zawodnika i już jest tytuł. W boksie amatorskim żeby wygrać turniej, trzeba przejść eliminacje. W lekkiej atletyce za wygrane zawody sportowcy dostają pieniądze, w boksie amatorskim – puchar, medal, nagrody rzeczowe. A potem trzeba gdzieś trzymać te puchary.