Kraj

Las wiatraków

„Las Energii” to pisowski projekt. „Las Energii” to pisowski projekt. Tiglat / Shutterstock

Wiatraki w środku lasu? Przyrodnicy protestują. Negatywną opinię wystawiła też Państwowa Rada Ochrony Przyrody, ponieważ budowa turbiny wymaga wycięcia ok. 20 ha lasu – a przecież do tego należy doliczyć też drzewa, które będzie trzeba usunąć pod drogę dla sprzętu budowlanego i linię przesyłową. Nie mówiąc już o wpływie na życie ptaków czy nietoperzy.

Projekt ustawy wiatrakowej wciąż nie jest gotowy, tymczasem Lasy Państwowe chcą postawić 2,5 tys. wiatraków. Pilotaż ruszył już półtora roku temu: po dziesięć turbin w nadleśnictwie Nowa Sól i Skwierzyna oraz dziewięć w nadleśnictwie Sława Śląska. Kierował nim Jerzy Fijas, główny specjalista służby leśnej ds. projektów rozwojowych i kierownik projektu „Las Energii”, który po zmianie rządu został powołany przez nowego dyrektora generalnego LP Witolda Kossa na stanowisko zastępcy dyrektora Lasów Państwowych ds. gospodarki leśnej.

„Las Energii” to pisowski projekt. List intencyjny w sprawie budowy farm wiatrowych został podpisany w lipcu 2021 r. przez Józefa Kubicę (ówczesnego dyrektora generalnego LP, zarazem polityka Suwerennej Polski) z duńską spółką Eurowind Energy. Kilka miesięcy wcześniej Lasy podpisały też umowę o zachowaniu poufności. I tak oto wydzierżawiły – nie swoje przecież, bo publiczne – grunty Skarbu Państwa duńskiej firmie na 30 lat, na warunkach nieznanych opinii publicznej.

Ustawa o lasach nie przewiduje, by LP zajmowały się produkcją i sprzedażą energii elektrycznej – zauważa Katarzyna Wiekiera z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot. – Umowy dzierżawy powinny być jawne, bo dotyczą zarządzania publicznym majątkiem. Sam projekt powinien zaś zostać wstrzymany przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska ze względu na wątpliwości prawne i szkodliwość przyrodniczą – dodaje.

Polityka 10.2025 (3505) z dnia 04.03.2025; Ludzie i wydarzenia. Kraj; s. 7
Reklama